Eurostudent

Portal dla studentów - kariera, praktyki, staże, praca, studia, rozrywka, konkursy. Magazyn Eurostudent

Biznes na słowach

Są zawody, które nie wymagają specjalistycznego wykształcenia, za to każdy rodzaj wiedzy i doświadczenia jest w nich bardzo przydatny. Na rynku domen pojawia się co raz więcej młodych inwestorów, pragnących zarabiać na swoich pomysłach.

Na inwestora domenowego natkniemy się, gdy okaże się, że nazwa domeny, którą wymyśliliśmy dla swojego serwisu, czy firmy już do kogoś należy. Do kogoś, kto mógłby nam ją sprzedać, a może nawet zaproponować kilka innych adresów internetowych o podobnym zorientowaniu branżowym, czy podobnym brzmieniu, jeśli cena wybranej domeny wyda nam się zbyt wysoka. A ceny, gdy domena jest dobra, bywają rzeczywiście wysokie. Za najlepsze uchodzą domeny generyczne – wprost wskazująca na branżę, w której obraca się jej użytkownik. Takie nazwy mogą kosztować nawet ponad 100 000 złotych. Zdaniem wielu inwestorów domen w tej chwili większość dobrych nazw jest już niedostępna na rynku pierwotnym – mają one już właściciela. Chcąc dać szansę swojemu przedsięwzięciu na powodzenie, trzeba je dobrze nazwać, a co za tym idzie, odkupić domenę na rynku wtórnym. Inwestorzy domenowi sprzedają boezposrednio zainteresowanym konkretną nazwą, lub za pośrednictwem giełd. Jedną z najczęściej wymienianych przez domainerów platform sprzedaży jest AfterMarket.pl, gdzie w aukcjach uczestniczą nie tylko ostateczni użytkownicy domen, ale też sami inwestorzy, mający nadzieję na sprzedaż niejednokrotnie drogiej domeny za jeszcze większą kwotę w przyszłości.
 
 
Elitarny biznes dla bogaczy? Okazuje się, że nie…
 
Wśród inwestorów domenowych co raz więcej jest młodych ludzi, często studentów, którzy rozpoczynając działalność domainerską na ogół wcale nie dysponują dużą gotówką. Dla Krzyśka, studenta marketingu, jest to kwestia pomysłowości: „Możesz wymyślić wyraz, który nic nie znaczy, ale kiedy stanie się nazwą świetnie prosperującego serwisu internetowego, wartość domeny będzie dużo wyższa. Kwestia talentu do wymyślania chwytliwych nazw – krótkich i intrygująco brzmiących. Nie każda nowopowstająca firma, czy serwis może pozwolić sobie na zakup domeny za kilkadziesiąt tysięcy. Tym przedsiebiorcom o skromniejszym budżecie oferuję nazy – neologizmy, których rejestracja kosztuje mnie w serwisie Dropped.pl 10-30 złotych, a na giełdzie AfterMarket.pl sprzedają się za co najmniej kilkaset złotych.”
 
Tak więc, nie budżet określa sukces inwestora, ale pomysłowość. „Język się szybko zmienia, wciąż nowe wyrazy robią karierę – nazwy nowych dziedzin nauki, popularne powiedzonka. Pewnie, że miłoby było móc wydawać tysiące na domeny generyczne, ale czasem wystarczy dobrze słuchać, co się dzieje w świecie – w mediach, na ulicy – i rejestrować, żeby w krótkim czasie sprzedać na AfterMarket.pl nazwę za wielokrotność ceny rejestracji domeny.” – mówi Zuzanna, studentka filologii klasycznej.
 
 
Co robi filolożka klasyczna wśród inwestorów domenowych?
 
Zuzanna wcale nie jest specjalistką w zakresie nowinek technologii internetowych. Ma za to „talent do słów”. Szperanie w słownikach – to to, co umie najlepiej. W domainingu naprwdę każdy rodzaj wiedzy może się przydać. Zuzanna dwa lata temu zarejestrowała pierwszą domenę od tamtego czasu w jej portfolio znajduje się ponad 1 000 domen. „Jeśli nie zarejestruję sobie codziennie jakiejś domeny, nie czuję się najlepiej. Staram się też szybko sprzedawać domeny – to mi jeszcze bardziej poprawia humor”. I trudno się dziwić, jeśli udaje się sprzedawać nazwy za 10 lub 100 razy tyle, ile wydało się na jej zakup.
 
Stosunkowo młody rynek domen szybko się rozwija. Inwestorzy, którzy zdążyli odnieśc już sukces w domainingu często mówią o tym, że za późno zaczęli zajmować się tą działalnością. Nie znaczy to jednak, że nie ma w niej miejsca dla młodych, dopiero zaczynających rejestrować swoje pierwsze domeny. Przeciwnie, to oni wyznaczają nowe trendy w tej branży. Są wśród nich inwestorzy związani z branżą IT, ale też tacy, którzy nie mają z nią wiele wspólnego. Jedni na domenach tworzą co raz bardziej pomysłowe serwisy, inni szybko rozstają się ze swoimi nazwami, sprzedając na giełdzie. Zarobki domainerów na ogół zwiększają się w miarę doświadczenia. Doświadczenia zaś nabiera się w praktyce. Nie ma bowiem szkoły kszałcącej domainerów, chociaż może działalność ta wkrótce stanie się tak atrakcyjna, że znajdzie się wielu pragnących zdobyć zawód inwestora domen internetowych. Póki co, żaden dyplom nie jest wymagany, aby zarabiać na domenach. Czy jednak jest to działanośc dla każdego? Nie. Trzeba mieć dobre pomysły.
 
 
Justyna Polakowska