O serialowych doświadczeniach, specyfice grania w horrorze i zacieraniu się granicy pomiędzy rzeczywistością a filmem Pora mroku opowiada Jakub Wesołowski, filmowy Michał.
Szerszemu gronu publiczności jesteś znany z serialu Na Wspólnej. Na ile w pracy nad Porą mroku pomogły Ci wcześniejsze doświadczenia?
Jakub Wesołowski: To, w czym pomogła mi praca przy Na Wspólnej, to łatwość przystosowywania się do nowych reżyserów. Miałem już przyjemność pracować z dwudziestką wybitnych reżyserów, wspaniałych ludzi, jak na przykład Wojtek Smarzowski, Filip Zylber, Wojciech Adamczyk, którzy są geniuszami w swoim fachu. A ponieważ było ich tak wielu, nauczyłem się szybko nawiązywać kontakt z reżyserem. To samo dotyczy aktorów. Miałem okazję pracować już z ponad setką aktorów, z których każdy jest inny, każdy ma swoje wartości i przykłada wagę do innych kwestii. Z każdym z nich musiałem nauczyć się współpracować, co bez wątpienia okazało się pomocne w przypadku Pory mroku.
Wspomniałeś o łatwym nawiązywaniu kontaktu z reżyserem. Jak wyglądała wasza praca na planie?
Z Grześkiem Kuczeriszką poznaliśmy się przy okazji zdjęć do Twarzą w twarz. Mamy podobne cechy charakteru: obaj czasami jesteśmy chorobliwie wręcz ambitni, nie bardzo lubimy kompromisy i łapczywie chwytamy nowe wyzwania. To był wspólny element, który połączył nas prywatnie, a później także i zawodowo, kiedy pojawił się pomysł współpracy przy Porze mroku. To było bardzo ciekawe doświadczenie, chociaż już na samym początku oznajmiłem reżyserowi, że nigdy nie widziałem żadnego horroru, bo boję się horrorów i dlatego ich nie oglądam. Wtedy Grzesiek powiedział: ok, teraz będziesz się bał naprawdę. I to faktycznie się sprawdziło: były na planie momenty, które budziły we mnie prawdziwe przerażenie.
Praca nad horrorem różni się od pracy nad „zwykłym” filmem – budowanie strachu chyba nie jest łatwe?
Problem z horrorem i thrillerem polega na tym, że trzeba konsekwentnie budować napięcie, ukazać, jak ewoluuje postać i kim staje się ona pod koniec filmu. Jest to szczególnie istotne, kiedy nie kręci się scen w kolejności chronologicznej, tylko „skacze” po epizodach. Reżyser wraz z aktorem muszą czuwać nad tym, by postać była konsekwentna. Muszą też uważać, by nie włożyć całej energii już w pierwszą scenę, lecz sprawić, by dana postać była dla widza ciekawa przez cały czas trwania filmu. Reżyser konfrontował nasze próby z pomysłami, które sam miał w głowie przed rozpoczęciem realizacji zdjęć. To był moment, kiedy staraliśmy się wypracować złoty środek, a ostateczny wyrok i tak wyda widz.
Każdy z nas miał poczucie uczestniczenia w wielkiej przygodzie, w czymś na kształt sennego koszmaru. Tak długo towarzyszyły nam tyle abstrakcyjnych rzeczy, że chwilami zaczynaliśmy zatracać granicę pomiędzy tym, co prawdziwe, a rzeczywistością, którą budowaliśmy na potrzeby filmu. Po raz kolejny widzieliśmy ucharakteryzowanych ludzi, na naszą wyobraźnię działała też cała otoczka miejsca, w którym kręcone były zdjęcia. Łapaliśmy się więc na tym, że mimo świadomości, że wszystko jest tylko zabawą, od czasu do czasu z niepokojem oglądaliśmy się za ramię. Do tego dochodziły sceny ucieczki po lesie, strzały, do których nikt przecież nie jest na co dzień przyzwyczajony. To wszystko było niezwykle dalekie od tego, czego doświadczamy na co dzień i dlatego bardzo ciekawe.
Powodów, aby obejrzeć horror Pora mroku jest kilka. Po pierwsze, polski horror czy thriller to gatunki filmowe rzadko realizowane przez polskich twórców. Po drugie, reżyserem jest operator Grzegorz Kuczeriszka (to jego debiut reżyserski), autor zdjęć do takich filmów jak Kiler, Skazany na bluesa, Ławeczka, Egoiści, a także seriali telewizyjnych np. Twarzą w twarz oraz Teraz albo nigdy, którego jest również reżyserem. Natomiast fabułę filmu napisał Dominik W. Rettinger, scenarzysta i reżyser, współautor scenariusza do pierwszego w Polsce serialu z gatunku political fiction Ekipa oraz serialu Apetyt na miłość. Po trzecie – obsada: polscy młodzi, ambitni aktorzy Natalia Rybicka, Karolina Gorczyca, Kuba Wesołowski, Jan Wieczorkowski. I ostatnia sprawa – treść iście horrorowa: czwórka przyjaciół, wyrusza do opuszczonej fabryki na Dolnym Śląsku, gdzie rok wcześniej zaginął Adam, brat jednej z uczestniczek wyprawy, Joanny. Jednocześnie do pobliskiego szpitala psychiatrycznego w charakterze asystentów trafia „trudna młodzież” z poprawczaka. Wkrótce wszyscy staną się świadkami przerażających eksperymentów przeprowadzanych na terenie fabryki… Dla tych, którzy lubią się bać!
Weż udział w konkursie.Kliknij!