W Polsce niemal co drugi młody człowiek jest studentem szkoły wyższej. W Irlandii – co czwarty, a w Wielkiej Brytanii – jedynie co piąty.
Możliwość uzyskania tytułu magistra lub licencjata oferują również uczelnie znacznie młodsze – na przestrzeni lat akademickich 1999/2000-2008/2009 powstało ich aż 179. Gwałtownie rośnie liczba studentów – w porównaniu do początku lat 90-tych ich liczba zwiększyła się niemal pięciokrotnie.
W tym kontekście należy zapytać, jaką wartość ma dla pracodawców wykształcenie wyższe. Aktualnie podstawowy zbiór wymagań dla osób o stażu pracy nieprzekraczającym 2 lat stanowią tzw. kompetencje uniwersalne. Pracownicy posiadający te kompetencje są na tyle elastyczni, że mogą być zatrudniani na różnorodnych stanowiskach.
Oznacza to, że w przypadku rekrutacji na część wakatów tytuł magistra powinien być opcjonalny, ale nie konieczny. Bazą winny być predyspozycje kandydata i kwalifikacje uniwersalne, umożliwiające adaptację do wymagań stanowiskowych. Niestety, wśród lokalnych przedsiębiorstw i instytucji sektora państwowego nadal dużą wagę przywiązuje się do wykształcenia akademickiego.
Ukończenie konkretnego kierunku studiów traktuje się jako gwarancję, że kandydat do pracy będzie posiadać nie tylko wiedzę specjalistyczną, ale także umiejętności stereotypowo „wiązane” z daną grupą stanowisk. Większą elastycznością w rekrutacji i zatrudnianiu pracowników charakteryzują się międzynarodowe koncerny oraz firmy doradztwa personalnego.
Kogo poszukują polscy pracodawcy? Jaką wartość ma dla pracodawców wykształcenie wyższe? Kiedy fakt posiadania dyplomu ukończenia uczelni jest warunkiem koniecznym, a kiedy jedynie mile widzianym czy opcjonalnym? Dyplom których uczelni jest „przepustką” na stanowiska menedżerskie? Odpowiedzi na te i inne pytania znajdą Państwo w artykule „Wykształcenie na papierze” w portalu rynekpracy.pl.