Zespół Coma, określony mianem objawienia polskiej sceny rockowej, powrócił na wiosnę z nową, niecierpliwie oczekiwaną płytą. A warto było czekać. Album o wyrafinowanym tytule przynosi dwanaście utworów napisanych z perspektywy człowieka znajdującego się w rzeczywistości "zaprzepaszczonej".
Zagubienie, kryzys wiary i świadomość paradoksów współczesnego świata ilustruje charyzmatyczny głos wokalisty i potężne brzmienie gitar. Po ogromnym sukcesie debiutanckiej płyty Piotr Rogucki i koledzy ciągle mają dużo do powiedzenia. Jest tu wszystko to, czego spodziewaliśmy się po Comie: utwory niepokorne, pełne niepowstrzymanego gniewu i ciętej ironii (System, Nie ma Joozka, Tonacja), jak i te bardziej wyciszone, ale miażdżące swoim emocjonalnym ładunkiem (utwór tytułowy, Wojna, Listopad). Muzycy nie pozostają jednak w żadnym calu wtórni. Na zakończenie mamy pełną intrygujących dysonansów i przynoszącą wizję rodem z mickiewiczowskiej wielkiej improwizacji, wyskandowaną Schizofrenię. Coma ze znanego garstce miłośników rocka w Łodzi z dnia na dzień rośnie w siłę. Potwierdzają to ci, którzy w ciągu tygodnia od premiery doprowadzili Zaprzepaszczone… na pierwsze miejsce Oficjalnej Listy Sprzedaży płyt w Polsce.
(bp)