Są uczelnie, na których to wykładowcy czekają, aż student znajdzie dla nich czas, a zajęcia zaczynają się od ulokowania się w ulubionym fotelu.
Najlepiej z filiżanką kawy i jakąś przekąską na wypadek, gdyby dopadł nas głód nie tylko wiedzy.
Tak właśnie (w dużym uproszczeniu) wyglądają wirtualne studia. E-learning, czyli „nauczanie na odległość” z wykorzystaniem nowoczesnych technologii informatycznych, to przede wszystkim oferta dla wszystkich, którzy nie mają możliwości odbywania studiów w bardziej tradycyjnej formie. Taki rodzaj nauki pozwala na odbywanie studiów czy szkolenia albo uczestnictwo w kursie bez konieczności fizycznej obecności w sali wykładowej. Jest to szczególnie atrakcyjne w przypadku, gdy student nie może wziąć udziału w zajęciach w ściśle określonym przez uczelnię miejscu i czasie. Dlatego też z e-learningu bardzo często korzystają studenci niepełnosprawni, mający problemy z poruszaniem się, osoby pracujące lub przebywające za granicą oraz ci, którzy zdecydowali się studiować drugi kierunek. Ale chwalą go sobie również ci, dla których ta metoda nauczania jest po prostu funkcjonalna i dużo bardziej atrakcyjna od tradycyjnych metod zdobywania wiedzy.
Na równych prawach
Jak dokładnie wyglądają takie wirtualne studia? Wystarczy mieć komputer ze stałym dostępem do Internetu. Nie wychodząc z domu, logujemy się na specjalnej, podanej nam przez uczelnię stronie, czytamy i ściągamy wszystkie niezbędne materiały, bierzemy udział w czatach i dyskusjach z profesorami oraz wysyłamy przygotowane indywidualnie lub w grupach prace. Oprócz tego piszemy testy on-line, a potem, w wybranym przez siebie terminie, przyjeżdżamy na „tradycyjny” egzamin. Jednak, jak przyznają studenci, nie ma tu co liczyć na ulgowe traktowanie. – Kto nie będzie aktywny, nie zostanie dopuszczony do egzaminu semestralnego – opowiada Edyta Brzezińska, studentka Wyższej Szkoły Europejskiej im. ks. J. Tischnera w Krakowie, która niektóre przedmioty zalicza właśnie drogą elektroniczną. – Kursy znajdujące się na naszej platformie są przez większość wykładowców traktowane jako część wykładanego przez nich przedmiotu i materiał musimy albo zaliczyć na konsultacjach, albo jest on wliczany całości materiału obowiązującego na egzaminie z danego przedmiotu. A ten organizowany jest już w tradycyjnej formie. Poza tym, na uczelni trzeba pojawiać się choćby po to, aby wziąć udział w obowiązkowych warsztatach, ćwiczeniach czy laboratoriach. – Platforma e-learningowa łączy w sobie bowiem zalety interaktywnych programów do nauki z możliwością bezpośredniego kontaktu ucznia i nauczyciela – mówią pracownicy Politechniki Koszalińskiej, która już od 2003 roku wspomaga nauczanie na studiach stacjonarnych i niestacjonarnych systemami kształcenia zdalnego. – Platforma jest skonstruowana w taki sposób, że zapewnia słuchaczom możliwość nauki w atrakcyjny sposób, a nauczycielom umożliwia zarządzanie zawartością szkoleń oraz użytkownikami. Warto więc podkreślić, że wirtualny student nie jest zdany tylko na siebie – zawsze może liczyć na pomoc swojego wykładowcy lub innego pracownika uczelni.
Wyjątkowy charakter
Według studentów SGH: „Wirtualne studia nie różnią się tak bardzo od zwyczajnych. Wymagają tylko większej samokontroli, bo nad głową nie stoi wykładowca”. W jaki sposób skutecznie się motywować do samodzielnej nauki? Decydującą rolę odgrywają tu wykorzystywane w e-learningu elementy interaktywne – mówi Edyta Poręba, specjalistka ds. e-learningu w firmie MyNetwork Polska. – Umiejętne różnicowanie multimediów gwarantuje, że proces nauki jest efektywny zarówno w przypadku wzrokowców, słuchowców, jak i kinestetyków. W odróżnieniu od tradycyjnych wykładów, osoba ucząca się nie musi tracić czasu na zagadnienia, które są jej już znane. Sama może wybrać, czego chce się uczyć, określić czas i tempo nauki. Dzięki temu studenci oszczędzają czas i siły na to, czego naprawdę muszą i chcą się nauczyć. – Warto tutaj podkreślić – dodaje Edyta Poręba – że studia zdalne to swoisty sprawdzian osobowości… Mają one bowiem rację bytu tylko wtedy, gdy osoba ucząca się jest w pełni odpowiedzialna, potrafi umiejętnie układać harmonogram swoich zadań i systematycznie się z nich wywiązywać. A przecież samodzielność i zorganizowanie to jedna z najbardziej poszukiwanych cech na dzisiejszym rynku pracy. Czy jednak dyplom uzyskany na wirtualnej uczelni ma taką samą wartość jak dyplom otrzymany w wyniku ukończenia studiów tradycyjnych? – Jest to raczej nowa oferta na rynku – przyznaje pośrednik pracy Powiatowego Urzędu Pracy nr 2 w Łodzi. – Tradycyjnie zdobyte wykształcenie i dyplom wzbudzą z pewnością większe zaufanie u pracodawcy.
Procedura rekrutacji oraz rejestracji jest przeważnie bardzo prosta: wystarczy wypełnić formularz pobrany ze strony internetowej uczelni, która oferuje interesujący nas kierunek studiów, i przesłać go na podany adres. W ciągu kilku dni roboczych zadzwoni do nas pracownik tejże uczelni w celu potwierdzenia danych oraz z prośbą wypełnienia kolejnych dokumentów. Wypełnione formularze przesyłamy zazwyczaj pocztą na adres uczelni, uiszczamy wymaganą opłatę wpisową i zaraz potem możemy już rozpocząć studiowanie.
Monika Ochędowska