Eurostudent

Portal dla studentów - kariera, praktyki, staże, praca, studia, rozrywka, konkursy. Magazyn Eurostudent

Funshopy, smart shopy – legalne narkotyki?

Ruszył pierwszy w Polsce funshop. Skąd takie kontrowersje wokół całego tematu? Co tak naprawdę można kupić w funshopach?

Pierwszy w Polsce funshop już ponad miesiąc działa w Łodzi. Do końca roku ma powstać jeszcze 30 tego typu miejsc oferujących tak zwane dopalacze. Właściciele reklamują swoje produkty jako zdrową i legalną alternatywę dla narkotyków. Lekarze natomiast przestrzegają przed szkodliwym działaniem takich substancji.
 
Funshopy w Polsce cieszą się sporym zainteresowaniem wśród młodych ludzi. Około dwóch lat temu firma World Wide Supplements Importer otworzyła sklep internetowy, w którym można nabyć dopalacze. Są to środki psychoaktywne oparte przede wszystkim na naturalnych składnikach pochodzenia roślinnego, bądź substancjach chemicznych, które są dozwolone na rynku.
 
Z wirtualu do realu
Po sukcesie w internecie firma postanowiła rozpocząć również sprzedaż detaliczną, i tak 30 sierpnia w Łodzi powstał pierwszy sklep, w którym można kupić nie tylko różne specyfiki o działaniu podobnym do narkotyków, ale również produkty nietypowe czy kojarzące się z zabawą i imprezą. W asortymencie można znaleźć na przykład różne zioła używane przez szamanów, tabletki psychoaktywne, ale również beznikotynowe papierosy, wódkę w żelu, przebrania na imprezy czy rzadko spotykane alkohole. Zainteresowanie tego typu miejscami jest olbrzymie, w związku z czym firma otworzyła już kolejne sklepy w Sopocie, Białymstoku, Rzeszowie, Krakowie i Kwidzyniu. Jednakże to nowe zjawisko w kulturze nie zostało bezwarunkowo zaakceptowane i wywołuje burzliwe dyskusje. Młodzi ludzie z chęcią korzystają z takich usług, natomiast Ministerstwo Zdrowia i policja zastanawiają się, jak poradzić sobie z problemem powstawania instytucji o takiej działalności.
 
Asortyment funshopów
Skąd takie kontrowersje wokół całego tematu? Co tak naprawdę można kupić w funshopach? W ofercie mamy 1500 różnorodnych produktów, które według właścicieli posiadają wyłącznie charakter kolekcjonerski. Ten wybieg językowy ma pomóc w uniknięciu wszelkich kontrowersji wokół tematu. Piotr Domański, rzecznik prasowy firmy mówi: – Dopalacze są produktem kolekcjonerskim, nie są przeznaczone do spożycia przez ludzi w Polsce. Natomiast w innych krajach Unii Europejskiej takie produkty są sklasyfikowane jako suplement diety i ludzie mogą je spożywać. Dlatego my zalecamy ich kolekcjonowanie, a nie spożywanie.
Jednak sytuacja wygląda trochę inaczej. Młodzi ludzie mają po prostu dostęp do alternatywnych narkotyków, czyli substancji, które pobudzają, dodają energii, a dzięki temu mogą służyć jako gwarancja dobrej zabawy podczas imprezy. Wprawdzie zostały one przebadane przez Polskie Towarzystwo Kryminalistyczne na obecność zakazanych substancji, takich jak amfetamina, LSD, kokaina, heroina, morfina, THC czy efedryna i w badaniach tych nie wykryto żadnych z wyżej wymienionych związków. Jednak w produktach tych pojawiają się substancje również niebezpieczne dla zdrowia, jak na przykład benzylopiperazyna (BZP), czyli pochodna piperazyny stosowanej w leczeniu schizofrenii i psychoz.
– Środki z BZP mogą powodować drgawki, podniesienie temperatury ciała, uczucie zagubienia, psychozę, bezsenność (czasem wymienione objawy mogą trwać nawet trzy doby po przyjęciu dawki), mdłości, wymioty, czy bóle głowy – mówi dr Wojciech Łuszczyna, rzecznik Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych
Ważną rzeczą jest jednak to, że towary sprzedawane w funshopach są produkowane w ścisłym reżimie technologicznym przez profesjonalne firmy farmaceutyczne w związku z czym na każdym opakowaniu podany jest dokładny skład produktu oraz sposób dawkowania. Przypomina to trochę leki, które w świadomości społecznej kojarzą się ze zdrowiem. To wytwarza pewien konflikt, albowiem z jednej strony informacja o składzie jest istotnym elementem, daje przecież wiedzę na temat produktu i zapewnienie, że posiada on określone składniki. Z drugiej strony owo skojarzenie z lekami powoduje, iż wiele osób będzie traktować dopalacze właściwie jak suplementy diety, co trochę mija się z prawdą.
 
Trudne początki
Dlaczego w Polsce ta nowa oferta została przyjęta z tak mieszanymi emocjami? W wielu krajach od wiele już lat funkcjonują funshopy, smart shopy czy coffee shopy. Na przykład, w liberalnej Holandii tego typu miejsca są na stałe wpisane w krajobraz miast i można w nich nie tylko dostać dopalacze, ale również haszysz, marihuanę czy grzybki paddos – zupełnie zakazane u nas substancje, za których konsumpcję grozi odpowiedzialność karna. W Wielkiej Brytanii i Irlandii modne są natomiast headshopy, które wprawdzie mają większe ograniczenia, co do sprzedawanych produktów niż w Holandii, jednak można w nich dostać wszelkiego typu dopalacze i nie budzi to żadnych kontrowersji. Tego typu sklepy są po prostu wynikiem liberalnej polityki wobec problemu narkomanii, która w dużym stopniu przynosi korzyści. W Holandii na przykład ustabilizowała się liczba narkomanów pomimo łatwego dostępu do narkotyków (jest ona porównywalna do Niemiec, Szwecji czy Belgii) przy jednoczesnym zmniejszeniu dopływu młodych narkomanów. Przy tym spożycie narkotyków twardych utrzymuje się na niskim poziomie, niewielka jest także stopa zgonów związanych z narkotykami 2,4 osoby na milion mieszkańców w danym roku. Dla porównania te wskaźniki kształtowały się na znacznie wyższym poziomie we Francji (9,5), w Niemczech (20), Szwecji (23,5) czy Hiszpanii (27,1). Statystyki pokazują również, że pomimo legalizacji, tylko 2,5% Holendrów regularnie zażywa narkotyki. Dla porównania w USA, gdzie jest to zabronione, zażywających jest dwa razy więcej.
 
Przyszłość funshopów
W Polsce powstanie funshopów wiązało się olbrzymią dyskusją na temat zagrożenia, jakie niosą za sobą tego typu instytucje. Z jednej strony mamy przeciwników takich sklepów, którzy uważają, że otwierają one drogę narkomanii. Nie tylko dlatego, iż umożliwiają łatwy dostęp do środków, które w działaniu przypominają narkotyki. Problemem jest również to, że dostępne w tego typu miejscach specyfiki są równie groźne, jak te sprzedawane nielegalnie. Z drugiej strony jednak, sprzedawane w funshopach produkty podlegają badaniom składu i jakości, co pozwala na zredukowanie ich niekorzystnego wpływu na zdrowie. Na dodatek możliwe jest kontrolowanie takich miejsc pod względem sprzedaży nieletnim, co pozwala na zmniejszenie dostępności używek dla osób, które nie skończyły 18 lat. Istotna jest także korzyść płynąca z zysków ze sprzedaży. Pieniądze bowiem nie będą zasilać organizacji przestępczych, natomiast państwo może spożytkować je choćby na programy profilaktyczne lub pomocy osobom uzależnionym. Na razie jednak polski rząd nie chce pozwolić na upowszechnienie się tego typu sklepów, w związku z czym jesienią ma zająć się nowelizacją ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii i chce wprowadzić BZP na listę substancji zabronionych. – Jeżeli nowelizacja zostanie wprowadzona to tych substancji z BZP sklepy internetowe nie będą mogły oferować, a handel nimi będzie ścigany przez policję – mówi Michał Kidawa z Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii. Takie działanie może wprawdzie na jakiś czas ograniczyć sprzedaż tego typu produktów, jednak w związku z tym, iż powstają one w laboratoriach, gdzie łatwo można stworzyć substancje o podobnym działaniu, a trochę innym składzie, zatem w krótkim czasie powstaną specyfiki, których zawartość będzie w stu procentach legalna. Będzie to przypominało trochę zabawę w kotka i myszkę, w związku z czym może się okazać, że nie przyniesie to żadnych zmian, poza tym może, że każdy będzie próbował przeforsować swoją rację.
Może więc warto przedyskutować jeszcze raz sprawę nowo powstających funshopów, wyzbywając się wszelkich emocji i spróbować znaleźć rozwiązanie. Niekoniecznie wpisujące się w tradycyjne poglądy odnośnie tego typu używek, ale takie, które pozwoli państwu poradzić sobie z problemem narkomanii i związanych z nią kwestii psychologiczno-zdrowotnych.
 
Joanna Mikołajewicz