Niebawem nie znajdziemy już w Googlach adresu firmy, która napisze za nas prezentację maturalną, licencjat bądź magisterkę. Internetowy gigant odmówił im reklamy.
Zadowolenia wykładowców oraz władz uczelni wyższych nie podzielają jednak ani studenci, ani właściciele firm „pomagających” w twórczej pracy przyszłych magistrów. Twierdzą oni, że zakaz uderzy w uczciwe, zarejestrowane firmy, które swoich klientów przestrzegają przed popełnianiem plagiatów, a jedynie „ułatwiają” im zbieranie materiałów.
Akademicy z kolei są zdania, że propagujące nieuczciwość firmy nie powinny mieć łatwego życia, tym bardziej, że prace-plagiaty stają się dużym problemem dla uczelni w całej Europie. Z tego też powodu 90% instytucji, których sprawa nieuczciwego kopiowania prac może dotyczyć, zainstalowało programy ułatwiające wykrywanie plagiatów – nie zawsze jednak, jak wiadomo, są one skuteczne.