Reklamowany jako horror dostarcza widzom także wiele śmiechu, a sceny pościgu „wciskają w fotele”. Tarantino wbrew hollywoodzkim schematom przedstawia żeńską przyjaźń w prawdziwie męskim wydaniu.

Genialny pomysł na scenariusz czyli pozornie banalna historia o tym jak bawią się amerykańskie dziewczyny na czele z Julią, której podobizna widnieje na każdym plakacie w Austin. Zabawa w barach „pod ciemną gwiazdą” odbywa się pod czujnym okiem byłego kaskadera Mike’a, którego pasją są śmiertelne przejażdżki lecz tylko dla osoby siedzącej na miejscu pasażera…

Tarantino serwuje widzom kolejną wspaniałą ucztę filmową. „Grindhouse vol. 1 Death Proof” zawiera w sobie wszystko to za co kochamy filmy Quentina Tarantino: zabawne dialogi (niektóre z pewnością przejdą do historii); pozorna „babska” paplanina sprawia, że film jest zabawny i od samego początku możemy wczuć się w mrożące krew w żyłach historie opowiadane przez główne bohaterki. Każda z nich jest jednocześnie główną bohaterką jak i częścią pewnej układanki w głowie kaskadera na emeryturze. A wszystko to na tle kultowych samochodów i przy akompaniamencie dobrej muzyki. Polecam.