Która dziewczyna, choć raz w swoim życiu, nie chciała zaśpiewać razem z Bonie Tyler piosenki „I need a hero”? Gdyby jeszcze bohater ów był wysoki i miał śniadą karnację, krąg zainteresowanych na pewno by się powiększył… a ja patrząc na takiego właśnie bohatera (a równocześnie bohatera filmu „Athadu”- produkcji Bollywood) nerwowo zerkam na zegarek
Fabuła filmu (choć wydaje się być skonstruowana na szablonach amerykańskiego kina akcji połączonych z brazylijską telenowelą) jest bardzo skomplikowana, jak na produkcję bollywoodzką. Jest to historia pozbawionego wszelkich emocji, płatnego zabójcy Nandu ( w tej roli Mahesh Babu), którego życie znacząco się komplikuje wraz z otrzymaniem nietypowego zlecenia. Przywódca opozycyjnej partii politycznej (Shiva Reddy) zatrudnia go do sfingowania zamachu na własne życie. Ma to być część kampanii wyborczej Shivy, który przypuszcza, że litość pobudzi w wyborcach chęć zagłosowania na niego. W chwili, gdy widzimy Nandu celującego w ramię Shivy, dzieje się rzecz przez nikogo nie zaplanowana. Sytuacja ta zmusza go do ucieczki z miasta i diametralnej zmiany swojego życia, które od tej pory toczyć się będzie w zupełnie innym tempie.
Nandu przybywa do niewielkiej wioski, co powoduje, że radykalnie zmienia się tempo i klimat całego filmu. Reżyser (Trivikram Srinivas) przenosi nas w idylliczny świat, gdzie trawa jest nadzwyczaj zielona, a kobiety z zadziwiającą częstotliwością zmieniają kolorowe suknie. To właśnie w tym świecie jest miejsce na piosenki i taniec (w choreografii Vaibhavi Merchant i Raju Sundaram) tak charakterystyczne formy wypowiedzi dla produkcji bollywoodzkiej. Pierwsze sceny przypominały amerykańskie seriale kryminalne (z muzyką, którą należałoby określić jako hinduskie techno lub muzykę elektroniczną- autorstwa Mani Sharma). Zmiana scenerii pozwoliła na stworzenie stylistyki teledysków MTV. Bohaterowie opowiadają w nich o swojej miłości (bo jak na wielką produkcję przystało główny bohater musi się zakochać- tu w młodej dziewczynie o imieniu Puri, granej przez Trishę Trishnan). Niestety nawet w tym idyllicznym świecie Nandu nie jest w stanie wyrzec się swojej przeszłości, która powraca do niego za sprawą komendanta policji prowadzącego śledztwo w sprawie morderstwa sprzed kilku miesięcy. Czy główny bohater (już nawet nie bolly-, ale tollywoodzki – od języka telugu, którym posługują się bohaterowie) wyjdzie cało z każdej opresji?
Po obejrzeniu filmu można stwierdzić, że jednak warto podjąć próbę znalezienia bohatera z piosenki Bonie Tyler. Jest tylko jeden warunek. Taki, że żadna minuta z nim nie będzie wydawała się tak długa, jak te sto siedemdziesiąt spędzonych z bohaterami „Athadu”!(Blink)