Już za chwilę lato i odwiedziny jezior i plaż. Naprawdę fajnie, ale… jest mały problem. Jak na złość, zostały nam jeszcze „zimowe zapasy” w boczkach. Jak więc wprowadzić w życie program „Plaża bez kompleksów” w trybie pilnym, a nawet pilniejszym?
Zacznij się ruszać! Nie wystarczy przejść się do sklepu po prowiant na piknik. Jeśli myślisz o (nie tylko piwnym) sześciopaku czy sylwetce pasującej do kostiumu kąpielowego, skieruj swe kroki do klubu fitness. Na początku będzie Ci potrzebna porada doświadczonego trenera, który podpowie jak ćwiczyć. Fajnie, by mieć też dostęp do kilku klubów, żeby mieć całkowitą wolność wyboru czy trenować koło uczelni czy w klubie blisko domu.
Jak to zrobić, żeby schudnąć, ale nie uszczuplić studenckiej kieszeni? Na rynku istnieje studencka karta fitness BeActive. Działa w całej Polsce, daje dostęp do ponad 100 klubów i, przede wszystkim, kosztuje grosze. Wystarczy zainwestować już 59 zł na miesiąc i można spokojnie zaczynać treningi.
Ten krok jest dużo mniej przyjemny niż dodający pozytywnej energii trening na siłowni, bo trzeba pożegnać się z kebabami o trzeciej nad ranem i szybkimi przekąskami z uczelnianych automatów. Chcesz mieć efekty treningów z BeActive? To zasmakuj w zdrowym jedzeniu! Jedz więcej sałatek, wspomóż się kurczakiem i zapomnij o fast-foodach. Jak mówią kobiety: „Piękno musi boleć”. Małe pocieszenie, nie musisz stosować restrykcyjnych diet i liczyć kalori. Po prostu zmień styl odżywiania ze „studenckiego” na zdrowy.
Przede wszystkim, nie strać motywacji. Skoro Twoje ciało już przyzwyczaiło się do ćwiczeń i nie łapiesz zadyszki, gdy gonisz autobus, za żadne skarby nie daj sobie tego odebrać! Same spacerki w wiosenne i letnie wieczory nie wystarczą. Niech wizyty w klubie fitness wejdą Ci w nawyk. To się naprawdę opłaca.
(promocja)
