Ile zakrętów robią podczas całego sezonu kierowcy Formuły 1? Czym się różni futbol amerykański od rugby? Kim są „ultrasy” i co się dzieje ze sportowcami, kiedy ich ciała są odwodnione? – na te i wiele innych pytań uzyskali odpowiedzi uczestnicy IV Ogólnopolskiej Konferencji „Logistyka w sporcie”, organizowanej przez Uczelniany Klub Kibica, działający przy Wyższej Szkole Logistyki w Poznaniu. Spotkanie z trenerami, kibicami, sportowcami i logistykami odbyło się w czwartek, 18 listopada 2010 roku w auli WSL. W przedsięwzięciu uczestniczyło ponad 300 osób z siedmiu miast Polski.
Konferencję zainaugurował Kanclerz WSL, doc. dr inż. Ireneusz Fechner, który w swym krótkim przemówieniu nie krył zadowolenia z faktu, że z roku na rok studenckie przedsięwzięcie cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Nawiązał do meczu towarzyskiego polskiej reprezentacji z reprezentacją Wybrzeża Kości Słoniowej (17 listopada 2010 roku).
– Mecz ten wzbudził wśród kibiców piłki nożnej wielkie emocje. Jednak proszę pamiętać, że tego typu wydarzenie wymaga doskonałej organizacji, przygotowania i zaangażowania dziesiątek ludzi: trenerów, sponsorów, pracowników technicznych, zawodników. Niejednokrotnie wiąże się to z wielkim wysiłkiem. I właśnie o tym wysiłku, trudzie i zaangażowaniu opowiedzą Państwu goście dzisiejszej konferencji. Mi pozostaje życzyć wielu emocji i pozytywnych wrażeń – powiedział Kanclerz Wyższej Szkoły Logistyki.
Jako pierwszy wystąpił Piotr Monkiewicz, Dyrektor Biura Zarządu Automobilklubu Wielkopolskiego, który nie tylko przybliżył historię, sukcesy i plany na przyszłość klubu, ale również zdradził trudy związane z organizacją imprez masowych na Torze Poznań.
– Automobilklub Wielkopolski popularyzuje rozwój wszelkiego sportu motorowego na Torze „Poznań”, turystyki poprzez organizowanie rajdów popularnych i nawigacyjnych, zlotów caravaningowych. Propaguje też bezpieczeństwo w ruchu drogowym organizując w tym celu między innymi szkolenia ratowników drogowych. Klub służy także pomocą zmotoryzowanym udzielając porad w klubowej poradni oraz pomaga poszkodowanym w wypadkach komunikacyjnych – wymieniał Piotr Monkiewicz. – Każde przedsięwzięcie wymaga od nas stuprocentowego zaangażowania. Musimy pamiętać między innymi o homologacji, zgłoszeniu i ubezpieczeniu imprezy, o zapewnieniu odpowiedniej liczby karetek pogotowia i wozów straży pożarnej, a także o odpowiednim przygotowaniu toru – dodał.
Pan Dyrektor nie krył również, że koszty utrzymania Toru Poznań są bardzo wysokie.
– Utrzymanie toru w odpowiedniej kondycji kosztuje klub kilka milionów złotych. Nie dziwię się, że w Niemczech nikt nie chce kupić toru, który sprzedają za 1 euro. Bo kupić nie jest trudno, ale utrzymanie go, to już nie taka łatwa sprawa – podsumowywał.
Kwestie motoryzacji poruszał również następny gość Konferencji – Artur Olejniczak z Instytutu Logistyki i Magazynowania w Poznaniu.
– Artur jest absolwentem Wyższej Szkoły Logistyki. Na uczelni znany jest jako showman – zapowiadał Wojciech Zalewski, Rzecznik Prasowy WSL prowadzący spotkanie. – I co, będzie show? – zapytał żartobliwie gościa.
– Będzie – odpowiedział Artur Olejniczak i obietnicy swej dotrzymał. Jego prezentacja „Logistyka w Formule 1” oparta głównie na liczbach, pokazywała jak wielkim przedsięwzięciem są wyścigi F1, a to, co widzimy w telewizji to tylko maleńki fragment ogromnej całości.
– Zakończony niedawno sezon 2010 był sześćdziesiątym sezonem Formuły 1. Liczył 19 wyścigów, w tym 9 w Europie. Startowało 12 zespołów, w skład każdego wchodziło minimum 4 kierowców, 8 inżynierów, 12 mechaników wyścigowych i 56 osób (inżynierów, mechaników, obsługi) – wymieniał. – Podczas sezonu, zawodnicy wykonali blisko 400 tysięcy zakrętów, ponad 1000 okrążeń, a suma dni spędzonych przez jednego kierowcę w bolidzie wynosiła 57, czyli prawie dwa miesiące – dodał.
Zdradził również minimalny skład klasycznego zespołu F1. – 3 samochody, 6 silników, 6 zapasowych nadwozi, 20 tysięcy niezbędnych części, 28 laptopów, 6 zapasowych części głównych i 1 podwozie – wymienił. – Do tego każdy zespół posiada specjalnie zbudowane tiry z naczepami, służące do ugoszczenia gości VIP-owskich i sponsorów. Podstawowe wyposażenie takiego pojazdu to między innymi: 1.5 tysiąca serwetek, 10 odkurzaczy, 1 tona jedzenia i 3 tysiące butelek wody mineralnej.
Jakby tego było mało, podczas wyścigu, o bolid dba 20 osób. Do wykorzystania mają 6 rodzajów opon (twarde, średnie, miękkie, super miękkie, przejściowe oraz deszczowe), z których każda gwarantuje trwałość nawet do 200 kilometrów. Inne ciekawostki liczbowe to na przykład: silnik bolida wykonuje 20 tysięcy obrotów na minutę, maksymalna prędkość pojazdu to 350 km/h, a żeby osiągnąć prędkość 160 km/h, kierowca potrzebuje jedynie 4 sekund, w momencie szybkiego zakrętu opony osiągają temperaturę w wysokości 110 stopni Celsjusza, z 17 warstw zbudowany jest kask kierowcy, 300 tysięcy dolarów kosztuje jeden bolid, podczas wyścigu temperatura w kokpicie dochodzi do ponad 40 stopni Celsjusza, co sprawia, że podczas jednego wyścigu, kierowca potrafi schudnąć nawet 3 kilogramy.
Po tematach motoryzacyjnych przenieśliśmy się w świat gier zespołowych. Jako pierwszy wystąpił Martin Kubas, student Wyższej Szkoły Logistyki i jednocześnie zawodnik sekcji Rugby K.S. Posnania Poznań.
– W rugby, piłkę podaje się tylko do tyłu, ale kopie do przodu, nie wolno chwycić zawodnika bez piłki i powyżej pasa barkowego. Kategorycznie zakazuje się deptania, gryzienia, wkładania palców do oczu i przewracania zawodnika do góry nogami – tak pokrótce opisał zasady gry Martin Kubas.
– A czym się różni futbol amerykański od rugby? – padło pytanie z sali. – Wszystkim – odpowiedział gość. – Z podstawowych różnic można wymienić: w rugby nie używa się ochraniaczy i kasków, a mecz rozgrywany jest w dwóch połowach po 40 minut, a nie tak jak w futbolu po każdej akcji robi się przerwę. U nas przerwę ogłasza się tylko w przypadku większych kontuzji – przyznał Martin.
– A ty przeżyłeś już jakieś większe kontuzje? – zapytał prowadzący Konferencję – Tak. Kilka razy miałem złamany i wystawiony bark, złamany nos i palce, wystawione kręgi – odpowiedział z uśmiechem prelegent.
Zasady futbolu amerykańskiego przedstawił natomiast Adrian Majchrzak, trener Czerwonych Byków z Poznania.
– Zawodnik jest u nas chroniony na wszystkie sposoby. Sam kask waży 3-4 kilogramy, żeby odpowiednio zamortyzować uderzenie. Boisko podzielone jest na strefy, a jego wygląd da się porównać do grilla. Podstawowa zasada gry, to zanieść piłkę na pole przeciwnika. Aby to zrobić, zawodnicy mają przygotowane schematy zagrywek. Amerykańskie drużyny w swoich w playbookach mają przygotowane ponad 200 zagrań, które musi znać każdy zawodnik – mówił Adrian Majchrzak. – Futbol to sport zespołowy. Uczy zgrania, odpowiedzialności, działania i zaufania. Za przewinienie jednego zawodnika, karana jest cała drużyna. Dlatego nie ma indywidualności. Mecz trwa około 3,5 godziny i podzielony jest na kwarty. Każda po 12 minut – dodał.
Trener Byków powiedział również o tym, co zakazane w grze. – Zabronione jest atakowanie przeciwnika biegnącego z piłką i chwytanie go za klatkę w kasku. Nie można chwytać przeciwnika za szyje i atakować w plecy, chyba że ma piłkę w rękach. Nie wolno także gryźć i pluć. O tym wszystkim trener mówił pokazując na żywym organizmie – obok niego stał bowiem zawodnik poznańskich Byków, ubrany w kompletny strój meczowy.
Podczas Konferencji nie mogło oczywiście zabraknąć „Lecha” Poznań. Zespół reprezentował tym razem Marcin Kawka z „Wiary Lecha”, który opowiedział uczestnikom o organizacji wyjazdów kibiców na mecze Lecha oraz logistyce opraw meczowych.
– O wyjątkową atmosferę na stadionach dba ruch „ultras”. W Polsce zjawisko to jest stosunkowo młode. Dzięki nam często to, co się dzieje na trybunach jest o wiele ciekawsze od tego co dzieje się na murawie boiska – mówił Marcin Kawka. – Grupy „ultras” to około 20 osób. Aby choreografia się udała, angażuje się inne osoby związane ze stadionem. Dla przykładu, rozłożenie 40 tysięcy kartoników na trybunach zajmuje 6 godzin 60 osobom. Dlatego działalność w „ultrasach” wiąże się przede wszystkim z wiernością danemu klubowi, pracowitością, talentem i pomysłowością – przyznaje.
Podczas Konferencji wystąpił również Wojciech Lenartowski z Rehasport Clinic Poznań, który przybliżył uczestnikom jak ważne jest odpowiednie medyczne podejście do sportowców oraz Marek Kurek, Marcin Osajda i Marcin Kawecki z KW 04 Poznań z prezentacją „Logistyczne aspekty transportu sprzętu na wody wioślarskie i przygotowanie zawodników do startów.
Na zakończenie konferencji odbyły się mini zawody w ergometrze wioślarskim. Kwalifikacje – w czterech grupach przeprowadzono – na dystansie 200 metrów, a w finale zawodnicy musieli przepłynąć pół kilometra. Udział wzięło szesnastu uczestników konferencji. Pierwsze miejsce zajął Filip Tomiak z Zespołu Szkół Zawodowych z Wolsztyna z czasem 1:43,3, tuż za nim – o jedną setną dalej (1:43,4) uplasował się Damian Tomicki z I Zespołu Szkół we Wschowie. Trzeci był Karol Maćkowiak z Zespołu Szkół Ekonomicznych w Lesznie (1:52,2). Zawody były niezwykle emocjonujące, a dramaturgia finału przyprawiała o „ciarki na plecach”. Najlepsi otrzymali nagrody rzeczowe.