Tytuł tego nader osobliwego przedsięwzięcia wydawniczego brzmi dumnie: „Muzyczne pamiątki chopi-nowskiego Mazowsza”. I niby wszystko jasne…
…bo wiadomo, co to Chopin i co Mazowsze, a i zażyłość łącząca kompozytora z tym akurat miejscem na ziemi jest chyba czymś z grubsza jasnym. Można by się zatem spodziewać, że znajdziemy na płycie po prostu kompozycje mistrza szczególnie jakoś odno-szące się do Mazowsza właśnie. Tymczasem nic z tego.
Ogromna większość utworów na płycie to po prostu nader leciwe (najmłodsze pochodzi z 1970 roku) kawałki opiewające urodę mazowieckiej ziemi, wykonawców tak różnych, jak Anna German, Jerzy Połomski czy Trubadurzy – najsilniej jednak reprezentowani są tutaj chór, soliści i orkiestra Polskiego Radia pod dyrekcją Jerzego Kołaczkowskiego w pięciu nagraniach z 1964 roku. I – jakże by inaczej – zespół Mazowsze, wykonujący aż siedem swoich popisowych numerów.
Można całości zarzucić brak pomysłu. Można czepiać się, że płyta brzydko wydana, że notka na okładce, pióra pani Danuty Żelichowskiej, niczego właściwie nie wyjaśnia. Można też dojść do wniosku, że te szlagiery zestarzały się niemożliwie. Ale przecież „Muzyczne pamiątki…” to jednak ciekawa lekcja dźwiękowej historii – ważny dokument tego, w jaki sposób artyści doby PRL-u usiłowali łączyć to, co ludowe z najszczytniejszą tradycją muzyki klasycznej. Nie sposób też nie zwrócić życzliwej uwagi na pomieszczone tu nagraniowe unikaty, jak „Mazowieckie noce”Marty Mirskiej z orkiestrą Mieczysława Paszkiela z 1948 roku czy „Płyń, Wisełko” w wykonaniu Chóru Juranda z roku 1936. Dla kogoś może to być ważna sentymentalna podróż.
Ale znaczącym jest też to, że i tak najnowocześniej brzmi tu sam Chopin i jego wspaniała Fantazja A-dur op. 13 w brawurowej interpretacji Władysława Kędry i Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Narodowej pod batutą Witolda Rowickiego.
„Muzyczne pamiątki chopinowskiego Mazowsza”, różni wykonawcy (4ever Music)