Rzuć wyzwanie takim szczękołamaczom jak „I cóż, że ze Swarzędza”, „Jola lojalna z nielojalną Jolą łajają jowialnego lokaja” albo „Feudalny fetyszysta fotografował folwark fleszem futurysty, fundował fragment flauszowego futra z frędzelkami".
Nasza dykcja to jeden z elementów wpływających na to, w jaki sposób postrzegają nas inni ludzie. Jeżeli mówimy wyraźnie, akcentujemy wyrazy w odpowiedni sposób, nie stosujemy przerywników, mamy większe szanse na to, że zostaniemy zrozumiani, a nasza wypowiedź osiągnie zamierzony cel.
Dobra wiadomość – poprawnej wymowy i odpowiedniego artykułowania głosek można się nauczyć! Jednak aparat mowy, podobnie jak mięśnie na siłowni, wymaga regularnych ćwiczeń. Autor książki zadbał o to, żeby nauka dykcji stała się świetną zabawą. Rzuć wyzwanie takim szczękołamaczom jak „I cóż, że ze Swarzędza”, „Jola lojalna z nielojalną Jolą łajają jowialnego lokaja” albo „Feudalny fetyszysta fotografował folwark fleszem futurysty, fundował fragment flauszowego futra z frędzelkami”, spróbuj sam wygłosić słynne przemówienie Lecha Wałęsy w Kongresie USA lub mowę na najbardziej absurdalny temat. A jeżeli masz powyżej 18 lat, spróbuj bez ataku śmiechu zmierzyć się z poezją dykcyjną… czasami bardzo pikantną – próbka poniżej:
Doniósł struś, że mu żonę poderwał koliber.
Milicjant w śmiech: – On ma przecież za mały kaliber.
Struś wtedy poruszył cały komisariat:
– Owszem, kaliber mały, lecz koliber – wariat.
Milicjant w śmiech: – On ma przecież za mały kaliber.
Struś wtedy poruszył cały komisariat:
– Owszem, kaliber mały, lecz koliber – wariat.
Wydawnictwo RM