Za wdzięcznym pseudonimem Pinnawela ukrywa się Paulina Przybysz, lepiej znana jako jedna z sióstr-wokalistek zespołu Sistars.
Jakiś czas temu członkowie i członkinie grupy odsunęli na bok wspólny projekt, aby sam każdy mógł zrealizować swoje własne muzyczne wizje. Znamy już efekty pracy męskiej części Sistars – duetu producenckiego Planu B, czyli Bartka Królika i Marka Piotrowskiego z Natalią Kukulską, a teraz trafia w nasze ręce solowa płyta wspomnianej wcześniej Pinnaweli – Soulahili (lada dzień ukaże się solowa płyta Natalii Przybysz).
„My name is Pinnawela, I’m kinda story teller” – rapuje Pinnawela w utworze otwierającym płytę. I rzeczywiście: to, co słyszymy na płycie to opowiedziane bardzo różne historie. Dotyczą one – pozytywnie pojętych – spraw fundamentalnych: bycia w świecie, doświadczania rzeczywistości na różne sposoby oraz relacji z innymi ludźmi – przyjacielskich, siostrzanych czy miłosnych. Historie opowiedziane prostym, trochę zakręconym, ale niezwykle sugestywnym angielskim wpadają w ucho – i już przy drugim przesłuchaniu nucimy z wokalistką co bardziej charakterystyczne momenty. „Co bardziej charakterystyczne”, ponieważ nie zapamiętamy tak od razu wszystkich niezwykłych smaczków, nieoczekiwanych przejść wokalnych i zaskakujących rozwiązań muzycznych – przede wszystkim (jak sam tytuł płyty podpowiada) soulowych, ale i z pogranicza jazzu i rapu. Dlatego właśnie jest do czego wracać – i warto do tego wracać. Na dłużej koniecznie trzeba się zatrzymać przy pełnym ekspresji i emocji duecie z Anią Karwan Are U Sure? oraz mistrzowsko zarapowany-zaśpiewanym ostatnim utworze Snooze.