Jeśli w przypadkowym miejscu natrafiłeś na porzuconą książkę z tajemniczą karteczką w środku, nie musisz odnosić jej do biura rzeczy znalezionych ani nerwowo rozglądać się w poszukiwaniu ukrytej kamery. Wystarczy, że wejdziesz na stronę internetową www.bookcrossing.pl i wszystko stanie się jasne.
W życiu nie ma nic za darmo – taką sentencją raczą nas często ludzie, którzy przeżyli już niejedno i nie mają złudzeń co do bezinteresowności innych. Na szczęście nie musimy im wierzyć, bowiem od kilku lat rośnie w siłę grupa tych, dla których dzielenie się z innymi jest lepsze od posiadania. Nie mają z tego żadnych korzyści poza dobrą zabawą i okazją do poznania innych miłośników… literatury.
Każdy z nas w swojej karierze czytelniczej dorobił się przynajmniej kilku książek, które niegdyś być może czytane od deski do deski, dzisiaj leżą na półkach pokryte kurzem. Szansa, że sięgniemy po nie jeszcze raz, jest nikła, dlaczego więc nie puścić ich w dalszy obieg? Z takiego założenia wyszedł twórca idei bookcrossingu, programista komputerowy z przedmieścia Kansas City, Ron Hornbaker, który w 2001 roku jako pierwszy wypuścił książki na wolność. Pomysł chwycił, a oficjalna strona internetowa www.bookcrossing.com z dnia na dzień zyskiwała coraz większą popularność, by obecnie móc pochwalić się niebagatelnym wynikiem blisko pół milionowej społeczności użytkowników! Wydaje się zatem, że marzenie informatyka z Ameryki, by zamienić świat w bibliotekę staje się coraz bardziej realne. Moda na dzielenie się książkami rozprzestrzeniła się bowiem błyskawicznie po całym świecie, nie omijając Polski.
Polski portal bookcrosserów powoli, aczkolwiek nieustająco, goni swojego wielkiego brata zza Oceanu – do tej pory zarejestrowało się na nim prawie dziesięć tysięcy osób. Tak naprawdę nie chodzi jednak o ilość, ale o skuteczność w realizowaniu zasad bookcrossingu. – Uwalnianie książek to nic innego jak pozostawianie ich po to, by inni mogli je odnaleźć, przeczytać i podać dalej – wyjaśnia Karolina, studentka drugiego roku socjologii na Uniwersytecie Warszawskim. – W ten sposób zachęcamy innych do zapoznania się z książkami, które zrobiły na nas duże wrażenie albo które po prostu są nam niepotrzebne, a innym mogą sprawić radość… Ale udział w akcji to nie tylko bezinteresowne dzielenie się z innymi, to także szansa na dobrą zabawę. – Książki zostawia się tam, gdzie pojawia się wielu ludzi: na przystanku autobusowym, w kawiarni czy na ławce w parku. Niektórzy specjalnie dobierają takie miejsce, które nawiązuje klimatem do treści książki. Najwięcej emocji przysparza jednak możliwość śledzenia jej dalszych losów– opowiada Karolina. Abyśmy mogli obserwować wędrówkę naszej zguby, osoba, która ją odnajdzie, musi zgłosić ten fakt na stronie internetowej. Nie jest to wbrew pozorem trudne, ponieważ uwalniający książkę pozostawia w niej kilka wskazówek, które umożliwiają znalazcy włączenie się do akcji. Informacja zawiera specjalny numer identyfikacyjny, przypisany do książki przed puszczeniem jej w obieg, a także adres strony internetowej. W ten sposób kolejni czytelnicy mogą ujawnić się w portalu, podzielić swoimi wrażeniami z lektury i potwierdzić gotowość do kontynuowania zabawy.
Jeśli chcemy odnaleźć uwolnioną książkę, nie musimy przeczesywać miasta w poszukiwaniu potencjalnych miejsc, w których może ona być pozostawiona. Wystarczy zapoznać się z dostępną na stronie listą ostatnio uwolnionych pozycji wydawniczych, na której znajdziemy też informacje, gdzie należy się kierować, aby je odnaleźć. Aby jednak książki nie trafiały w niepowołane ręce, stworzono tzw. Oficjalną Strefę BookCrossingu, czyli przeznaczone do tylko tego celu specjalne półki w ogólnodostępnych miejscach takich jak kino, kawiarenka internetowa lub pasaż handlowy. Możemy tam zostawić nasze ulubione powieści czy wiersze bez obaw, że ten, kto je znajdzie, zamieni je na materiał na opał lub podkładkę pod krzywy stół.
Nie da się ukryć – żyjemy w dobie rozwoju technologii informatycznych i wielu ekspertów przepowiada rychły zmierzch książki drukowanej, którą zastąpić mają już dziś wszechobecne w Internecie e-booki. Pesymistyczne prognozy zdają się potwierdzać badania czytelnictwa wśród Polaków, z których wynika, że ponad połowa z nas nie czyta książek w ogóle. Czy aby na pewno w niedalekiej przyszłości – by dać własnej wyobraźni pole do popisu – będziemy musieli włączyć komputer? – Nie zgadzam się z taką wizją – zaprzecza Karolina. – Jestem zdania, że nic nie zastąpi tradycyjnej książki. W dzisiejszych czasach przed komputerem spędzamy wiele godzin w trakcie pracy i nauki, zatem w wolnych chwilach szukamy odskoczni. Poza tym, tradycyjną książkę możemy zabrać ze sobą w dowolne miejsce, a obcowanie z nią ma swój niepowtarzalny urok…
Jak wynika z sondy przeprowadzonej na forum bookcrossing.pl, 54% uczestników akcji to studenci lub uczniowie. Statystyka rodzi zatem nadzieję, że nie staliśmy się jeszcze społeczeństwem, które za szczyt swoich możliwości czytelniczych uznaje przewertowanie pospiesznie skserowanych notatek z wykładów, a hasło bezinteresowność dawno wykreśliło ze swojego słownika. Spośród wielu książek, jakie ukazują się na rynku wydawniczym, każdy znajdzie coś dla siebie, a może jedna z tych, które celowo zostawimy na ławce w parku czy w uczelnianym korytarzu, zmieni czyjeś życie na lepsze.