W 2003 Radiohead, opromienieni blaskiem nieśmiertelnego „Creep”, później rozsławieni genialną płytą „OK Computer”…
…szanowani z uwagi na odważny zwrot w stronę najbardziej awangardowego rockowego grania na płytach „Kid A”i „Amnesiac”,wydali długo oczekiwany, kolejny krążek – „Hail to the Thief”. I wtedy przeczytałem zdanie pewnego cieszącego się dużym (moim zaufaniem) redaktora muzycznego, które zapadło mi głęboko w pamięć. Otóż – pisał ów redaktor – można tego nowego dokonania nie lubić. Ale – dodawał – „to oni są Beatlesami ostatniej dekady, a nowych nie widać. Bo jeśli „Hail to the Thief”jest tylko „Rubber Soul”, to jednak jest”. No właśnie. Miejsce Radiohead w muzyce pop przełomu stuleci jest niekwestionowane, podobnie jak rola czwórki z Liverpoolu w rocku połowy lat 60. I jeśli nawet jedni i drudzy nie zawsze nagrywali arcydzieła pokroju „Abbey Road” czy „OK Computer”, to było w tych dźwiękach coś, co fascynowało, przykuwało uwagę, wymagało zastanowienia i uwzględnienia. A na płycie „In the Rainbow”nie pozostawiono, jak mi się zdaje, suchej nitki. Że nudna. Że wtórna. Że pierwotny pomysł, by album ten wydać wyłącznie w formie plików MP3, był tylko zabiegiem reklamowym, mającym na celu wypromowanie kiepskiego materiału. Tymczasem… No właśnie, tymczasem jest to płyta dobra. A może nawet bardzo dobra. Nie ukrywam, że byłem do niej uprzedzony: stacje radiowe mieliły bez przerwy dwa, trzy kawałki i już prawie uwierzyłem, że całe „In the Rainbow”jest takie właśnie beznadziejnie monotonne. A nie jest. Pewnie – Radiohead da się rozpoznawać od pierwszej nuty: hipnotyczne, neurotyczne pulsy perkusji i elektroniki, szczelnie wypełniający całe tło, monotonny bas, motoryczne klawisze mocujące się z usuniętą gdzieś w głąb gitarą, charakterystyczny głos Thoma Yorke’a, to się nie zmienia. Ale jest w tym pomysł, są tyleż ładne, co niebanalne melodie, którymi grupa nie epatuje nachalnie. Jest w tym coś autentycznego i przejmującego. I coś swojego, wynikającego z przekonania do raz obranej, niełatwej drogi. A to zawsze będzie mogło liczyć jeśli już nie na zachwyt, to przynajmniej na szacunek.
Radiohead „In the Rainbow” (Sonic Records)