Eurostudent

Portal dla studentów - kariera, praktyki, staże, praca, studia, rozrywka, konkursy. Magazyn Eurostudent

Razem możemy więcej – pomagaj bez granic!

Świętuj z nami Międzynarodowy Dzień Wolontariusza 5 grudnia. Sprawdź, czy jakieś ciekawe wydarzenie odbywa się w Twojej okolicy – 5grudnia.eks.org.pl. A jeśli nie ukończyłaś(-eś) jeszcze 30 lat – wyjedź na wolontariat zagraniczny!

To może być roczna przerwa podczas studiów spędzona za granicą albo pierwszy własny projekt po ukończeniu szkoły wyższej. Za nic nie płacisz, wszystkie koszty pokrywa program Europejski Korpus Solidarności (EKS). Wystarczy Twoja chęć pomagania innym i zaangażowanie!

Wolontariat EKS ma przeróżne oblicza

Wolontariat Europejskiego Korpusu Solidarności dotyczy wielu różnych obszarów – bez trudu dopasujesz tematykę i długość działania do swoich potrzeb. Może to być np. sprawdzanie śladu węglowego organizacji w Portugalii, organizowanie eventu sportowego w Słowenii lub prowadzenie zajęć z dziećmi w Czechach albo praca z osobami z niepełnosprawnością we Francji.

Poznaj historię wolontariusza z Bielska-Białej i zainspiruj się

Mateusz Rączka spędził dwa miesiące w Czechach na wolontariacie Europejskiego Korpusu Solidarności.

– Jak trafiłeś na wolontariat w Czechach?

Mateusz: Zrezygnowałem z niesatysfakcjonującej pracy w korporacji. Stwierdziłem, że to idealny moment na spełnienie mojego marzenia. O Europejskim Korpusie Solidarności wiedziałem od dawna – kiedyś przez przypadek natknąłem się na informacje w internecie i od tej pory szukałem odpowiedniego miejsca do wyjazdu. Kiedy zobaczyłem na Facebooku post o wolontariacie w Nachodzie, nie wahałem się ani przez chwilę. To było na początku pandemii, trudno było wówczas wyjechać na dłużej. Trochę się bałem tego pomysłu, ale stwierdziłem, że Czechy są bezpieczną opcją – w razie czego mogłem wrócić pieszo!

– Skąd wzięło się to marzenie?

Mateusz: Jestem nieśmiały i obawiam się przygód, ale po tym, jak nasłuchałem się opowieści o wymianach studenckich i międzynarodowych projektach, stwierdziłem, że też chcę coś takiego przeżyć. Miałem zamiar wyjechać na dłużej, żeby wsiąknąć w kulturę i poznać miejscowych. Nigdy nie kręciło mnie podróżowanie na zasadzie: jedziemy do Madrytu i zwiedzamy wszystkie zabytki oraz bary. To nuda!

– Co Cię skłoniło do zaangażowania się w wolontariat?

Mateusz: Po latach pasywnego egzystowania stwierdziłem, że czas coś zmienić. Wcześniej podążałem ścieżką, którą ktoś mi zaproponował. Po liceum nie wiedziałam na przykład, co mam ze sobą zrobić, więc rodzice zasugerowali, że pójdę na automatykę, bo po tym są dobre pieniądze. Ocknąłem się w połowie studiów. Najpierw działałem w samorządzie studenckim, potem w fundacji DKMS, która szuka dawców komórek macierzystych z krwi lub szpiku kostnego. Później zaangażowałem się też w fundację Projekt Przyszłość, którą założyli znajomi z samorządu – organizowali szkolenia, głównie z zakresu kompetencji miękkich dla młodzieży. I w taki sposób, krok po kroku, ukształtował się Mateusz Rączka – działacz społeczny, szkoleniowiec.

– Czy wolontariat w czeskim Nachodzie też wiązał się z przekraczaniem barier?

Mateusz: Nie podejrzewałem, że wystąpią takie problemy z komunikacją. Ciężko było się porozumieć, mimo że języki polski i czeski są do siebie nieco podobne. Mało kto rozmawiał po angielsku. Dzieci, z którymi pracowałem, zwracały się do mnie po czesku, ale dzięki temu przynajmniej podłapałem język. Myślę, że gdybym został dłużej, niż te dwa miesiące, to bym się całkiem nieźle podszkolił. Pomagałem w trakcie półkolonii. Muszę przyznać, że taki intensywny kontakt, zwłaszcza z dziećmi, mnie trochę przytłaczał, ale z drugiej strony cieszyłem się, że mogę poznać nowe osoby. Mimo mojej nieśmiałości jestem towarzyski, ciągnie mnie do ludzi.

– Jak Ci się pracowało? Co było dla Ciebie wyzwaniem?

Mateusz: Sama praca z dziećmi jest wymagającym zajęciem. Do tego dochodziła rozpiętość wiekowa – miałem pod opieką zarówno pięciolatków, jak i czternastolatków. Lubię kontakt z dzieciakami, ale po pewnym czasie mnie to męczyło. Na szczęście mieliśmy dużo przerw, nie byliśmy eksploatowani, inaczej nie dałbym rady. Dzieci to żywe srebro, wulkany energii, trzeba być twardym, żeby to wszystko ogarnąć. Poza tym grupy co tydzień się zmieniały. Poznawanie się bywało wyczerpujące, bo każde nowe dziecko to nowe zwyczaje. Cały czas trzeba było też coś wymyślać, bo kiedy dzieci zostawiło się na dłużej bez opieki, to roznosiły okolicę, ale było warto się wysilać – nagrodą była radość dzieciaków na mój widok.

– Co – oprócz zmęczenia – wyniosłeś z pracy?

Mateusz: Znajomości. Poduczyłem się też czeskiego, a przede wszystkim trenowałem cierpliwość, kreatywność i wytrzymałość.

– Co się działo po powrocie? Polecałeś wolontariat znajomym?

Mateusz: Tak, ale nie idealizowałem tego doświadczenia. Warto wyjechać, bo człowiek poszerza horyzonty. Tak było przynajmniej w moim przypadku. Kontakt z innymi wartościami, potrzebami, podejściem do życia, jest niezwykle inspirujący. Poznałem też ludzi znacznie młodszych ode mnie, tuż po liceum, którzy zwiedzili pół Europy. Ja w wieku 26 lat dopiero zaczynałem! Podczas wyjazdu uświadomiłem sobie, że mimo różnic mamy ze sobą dużo wspólnego. Wszyscy wolontariusze wymagali czegoś więcej od życia, chcieli coś przeżyć, spojrzeć na pewne sprawy z innej perspektywy, zaszaleć.

– Planujesz już następne wyjazdy?

Mój krótkoterminowy wolontariat był testem. Chciałem zobaczyć, czy mi się spodoba i zorientować się, jakie zasady tam panują. Wyjazd to także dobra szansa na zdobycie doświadczenia zawodowego, choć ja akurat realizowałem zadania niekoniecznie zgodne ze swoimi zainteresowaniami. W przyszłości będę szukał długoterminowego wyjazdu dotyczącego marketingu i zarządzania organizacją. Wyjadę też w miejsce, gdzie nauczę się przydatnego języka – np. hiszpańskiego lub niemieckiego. Nie wykluczam jednak, że może mnie ponieść wyobraźnia i postanowię zająć się kozami na Teneryfie, a w czasie wolnym będę pracował zdalnie.

 

Więcej opowieści wolontariuszek i wolontariuszy możesz przeczytać w książce: „Razem możemy więcej – portrety wolontariuszy”.

 

Materiał: Narodowa Agencja Programu Erasmus+ i Europejskiego Korpusu Solidarności