Rozmowa z Januszem [synem Kazika], który niedawno wydał płytę „Piosenki o miłości”
Czy dzisiaj trudno jest młodym ludziom zaistnieć na rynku muzycznym?
Mi nie było trudno. Po prostu nagrałem płytę, zaczęliśmy grać koncerty i tak to się zaczęło. Ja nie zaistniałem na szerokim rynku muzycznym, to co robię to jednak cały czas jest związane z podziemiem. Moja muzyka nie będzie się świetnie sprzedawać, bo to jest muzyka, która nie trafia do wszystkich.
Ja się zupełnie nie znam na prawach rynku. Po prostu robię swoje – tworzę muzykę, którą kocham i pisze teksty, które mają zostać u słuchaczy na dłużej. Nigdy nie będę robił czegoś w brew sobie.
Skąd pomysł na płytę w klimatach reggae? Jaka jest ta płyta?
W pewnym momencie swojego życia zacząłem szukać czegoś więcej zarówno w życiu jak i w muzyce. Odnalazłem reggae – jest to muzyka, która wzniosła mnie na wyższy poziom mentalny i duchowy, dała mi dużą inspirację, wiele się z niej nauczyłem. Ja zawsze tworzę coś co sam czuje, jak mówiłem nigdy nie zrobię czegoś wbrew sobie. Moja płyta to 14 utworów utrzymanych w stylistyce reggae/dancehall, mówię o życiu, o rzeczywistości , która nas otacza, dużo o Bogu. Polecam moją muzykę ludziom, którzy czegoś w życiu szukają.
Znani rodzice/jeden z rodziców – to pomaga czy raczej przeszkadza? Jaki wpływ na wybór przez ciebie drogi życiowej ma rodzina?
Mi to w żadnym stopniu nie przeszkadzało. Wiadomo, że mój tata zajmuje się także muzyką, ale wszelkie porównania są raczej mało zasadne. Ja robię inną muzykę, mam inne podejście do świata niż on. Rodzina mnie wychowała i na pewno miała duży wpływ na to co robię, bo obracałem się od zawsze w środowisku przesiąkniętym muzyką.