Jak wytłumaczyć fenomen ściągania na studiach? Coraz więcej uczelni, kół naukowych czy innych organizacji studenckich angażuje się w różnego rodzaju akcje, mające na celu ograniczenie, o ile nie całkowite zlikwidowanie ściągania wśród studentów. Idea z całą pewnością słuszna jednak czy ma szanse powodzenia? Co powoduje, że zamiast rzetelnie się uczyć większość studentów woli liczyć na swoje szczęście i na egzaminach korzysta z „własnych pomocy naukowych”? Czy to tylko i wyłącznie wina lenistwa i niechęci do nauki czy może zakres i aktualność wymaganego materiału ma w tym swój udział?
Mimo że na rynku pracy tak bardzo liczą się wysokie kwalifikacje – kolejne fakultety, dodatkowe kursy, szkolenia, certyfikaty językowe – to wydaje się, że nieistotne jest, czy dana osoba samodzielnie zdała egzamin i zdobyła tytuł. Większość Polaków nie widzi w ściąganiu nic złego, uważając to za spryt, poradzenie sobie w problemie. Czy jednak ściąganie na studiach ma sens?
Od najmłodszych lat
W szkole podstawowej dzieci są upominane przez nauczycieli, gdy zostaną przyłapane na ściąganiu. Pedagodzy próbują nauczyć uczniów, że ocena w dzienniku powinna być odzwierciedleniem wiedzy, którą przelewa się na papier w trakcie pisanie klasówki, dyktanda, kartkówki. Jednak zazwyczaj kombinatorstwo nie wychodzi z mody. Każdy uczeń chce mieć, jak najlepszą ocenę przy jak najmniejszym czasie spędzonym na nauce. Jest też taka grupa, której zależy tylko na przejściu z klasy do klasy, a ściągnie staje się wtedy sposobem na przejście do kolejnej klasy i zakończenie nieciekawej przygody ze szkołą.
Spryt czy oszustwo?
Już dzięki językowi widać różnice w podejściu anglosaskim do ściągania. Abstrahując od tego, czy studenci anglojęzyczni ściągają czy nie, ten proceder w ich szkołach określany jest mianem oszustwa (’cheating’), a wśród polskojęzycznych studentów jest to jednak tylko ściąganie.
Studenci często tłumaczą owo ściąganie nadmiarem materiału, brakiem możliwości opanowania zbyt dużej ilości suchej wiedzy. Jeśli jednak wybieramy kierunek studiów w celu zdobycia zawodu i chcemy funkcjonować na rynku pracy jako specjaliści w danej branży, to czy ściąganie na studiach świadczy o naszym profesjonalizmie?
Jeśli nie widzimy w ściąganiu nic złego, pewnie tez nie dostrzegamy zagrożenia przed podobnymi praktykami. Być może w przyszłości nie będziemy mieć problemu z tym, aby przypisać sobie czyjś projekt. Jednak odbiór sytuacji może się diametralnie zmienić, kiedy to ktoś w przyszłości podszyje się pod autorstwo naszej pracy, projektu.
Wydaje się jasne, że ściąganie demotywuje nas do własnej pracy, nie pozwala rzetelnie sprawdzić poziomu wiedzy z danego przedmiotu, przyzwyczaja do wygodnictwa, jest niefair w stosunku do studentów, którzy nie ściągają i tych, który zaglądamy przez ramię. Ale przede wszystkim jest oszustwem.
Zatem warto potraktować swoją edukację poważnie, skupić się na doskonaleniu koncentracji, metod nauki, aby w spokoju znaleźć czas na naukę do kolokwium czy egzaminu. Bo czy otrzymanie piątki za wyłącznie swój wysiłek nie jest bardziej przyjemne, niż dostanie tej samej oceny za, mówić wprost, umiejętność ściągania?