Posłuchajcie Janusza „Piosenek o miłości” Polecam.
Już od pierwszych kawałków ta płyta napawa nas optymizmem. „Głowa do góry” – pierwszy singiel – wskazuje klimat tego krążka. Dla tych, co myśleli, że będzie rockowo i „Kazikowo” przyjdzie zaskoczenie, ale chyba jednak nie rozczarowanie. Jest optymistycznie, radośnie i energetycznie. Jest… reggae. Janusz odnalazł siebie w muzyce reggae, która znana ze swoich mocnych, zaangażowanych tekstów i uduchowionej wibracji, którą niesie zawsze stała w opozycji do popowych tworów najczęściej spotykanych dziś w eterze. I to wielki atut tej płyty – świeżość i nieosłuchanie. Płyta powstawała przez wiele lat, co świadczy o przemyśleniu i dojrzałości kompozycji. Pierwsze nagrania pochodzą jeszcze z okresu, kiedy muzyk nie wiedział, że nagra album. Nagrania z czasem zaczęły krążyć w obiegu znajomych i napotkały przychylne opinie. Następnie narodził się pomysł nagrania całej płyty. Janusz jako producent, który ma do dyspozycji domowe studio sam zadbał o oprawę muzyczną. Pomagali mu przy tym znajomi muzycy, którzy dogrywali żywe instrumenty. Płyta jest pierwszą w dorobku artysty – zarówno teksty jak i muzyka to wypadkowa jego doświadczeń, pracy i drogi, którą przeszedł dotychczas. I jest dobrze – głowa do góry – w muzyce zdarzają się jeszcze niespodzianki.