Eurostudent

Portal dla studentów - kariera, praktyki, staże, praca, studia, rozrywka, konkursy. Magazyn Eurostudent

The Racounters „Consolers of the Lonely” (Sonic Records)

Krótko i węzłowato: uwielbiam to, co robi Jack White. A że uwielbienie moje nie jest bezinteresowne, więc stawiam White’owi wysokie wymagania. A że White jest w wielkiej formie, to uwielbienie moje rośnie.

Jeszcze nie tak dawno, bo rok temu, był sobie rewelacyjny album „Icky Thump” zasadniczego projektu artysty, czyli grupy The White Stripes – a już dostajemy do ręki drugą płytę The Racounters, czyli kwartetu, który jakiś czas temu objawił się płytą „Broken Boy Soldier”. Nie ukrywam, że miałem wówczas mieszane uczucia: rzecz niby ładna, ale miało się wrażenie, że to taki trochę wygłup, sentymentalna wycieczka młodego i wybitnie utalentowanego muzyka w przełom lat 60. i 70. poprzedniego stulecia, czyli w czas dla muzyki rockowej najbardziej może owocny. „Broken Boy Soldier” zdawało się podróbką grania z tamtych lat – może i wybitną, ale jednak wyłącznie podróbką.
 
Z „Consolers of the Lonely” jest jednak inaczej; owszem, również i ta płyta czerpie pełnymi garściami z tradycji bluesa i hard rocka, przede wszystkim spod znaku Led Zeppelin (choć pojawiają się brzmienia rodem z The Beatles, jak też dźwięki żywo przypominające psychodeliczny folk i bluegrass w stylu The Grateful Dead), ale broni się sama. Świetnie zakomponowana jako całość, przemyślana (muzycy wprost mówią o niej, że to „concept album”), brawurowo zagrana i zaśpiewana, autentyczna i porywająca. I ma w sobie coś przejmującego – jakąś, mimo całej swojej drapieżności, nieutuloną zgoła tęsknotę za czasami, kiedy granie rocka było czymś więcej niż tylko skazującym na ciągły kompromis dobijaniem się na playlisty komercyjnych rozgłośni. Choć oczywiście ta tęsknota – jak na rasowych rock’n’rollowców przystało – nie wyładowuje się w smuteczku, ale w pełnym pasji szarpaniu drutów, które za nic ma sobie cały muzyczny plastik świata.