W lutym 2011 roku Sejm znowelizował ustawę dotyczącą Szkolnictwa Wyższego. Na mocy tej nowelizacji od dnia 1 października 2011 roku nastąpią spore zmiany w systemie stypendiów przyznawanych na uczelniach wyższych. Otrzymanie jednych dofinansowań będzie łatwiejsze, niestety stypendia innego rodzaju zostaną zlikwidowane lub przeznaczone na nie kwoty będą mniejsze. Kto tak naprawdę skorzysta na wprowadzonych zmianach i czy głosy je krytykujące są słuszne?
Co się zmienia?
Po pierwsze podstawa dofinansowywania studentów pochodzących z rodzin najuboższych. W roku akademickim 2009/2010 próg dochodu na osobę, uprawniający do otrzymania stypendium socjalnego wynosił 602 zł. Trzeba przyznać, że kwota ta rzeczywiście była bardzo niska i niewielu studentów otrzymywało z tego tytułu pomoc. Po zmianach próg podniesiony będzie o 30% i wyniesie 782zł. Posunięcie to miało na celu umożliwienie otrzymywania pomocy większej liczbie osób z rodzin niezamożnych a tym samym ułatwić im(lub niejednokrotnie umożliwić) dostęp do kontynuowania nauki na uczelni wyższej. Tym samym kwoty przeznaczone na stypendia socjalne muszą zostać zwiększone. Dotychczasowo podział pieniędzy pomiędzy stypendia socjalne i naukowe wynosił 50% na 50%. Po 1 października 2011 roku będzie on wyglądał nieco inaczej – 60% na pomoc socjalną i 40% na dawne stypendia naukowe(obecnie zwane stypendiami rektorskimi). Oczywiście zabieranie pieniędzy przeznaczonych na jakikolwiek cel zawsze spotyka się z krytyką, jednak w tym wypadku warto zaznaczyć, że podczas uzgadniania zmian konsultowano się między innymi z Parlamentem Studentów RP. Dzięki temu oferowana pomoc socjalna będzie mogła osiągnąć naprawdę pokaźne rozmiary. W niektórych wypadkach może wynieść nawet 1400-1600zł. Taka kwota pozwoli studentowi na utrzymanie się w obcym mieście, skupienie na nauce bez konieczności podejmowania dodatkowej pracy zarobkowej. Kolejną rzeczą, która ulegnie zmianie będzie likwidacja stypendiów naukowych. Po wejściu w życie znowelizowanej ustawy dofinansowania te będzie przyznawał tylko i wyłącznie rektor danej uczelni. Przy podejmowaniu tej decyzji brane będą pod uwagę nie tylko średnie ocen ale dodatkowo naukowe osiągnięcia studenta, publikacje naukowe, sukcesy sportowe, aktywność w organizacjach studenckich. Na trudności w otrzymaniu stypendium rektorskiego wpłynie też fakt, że zabrano z tej puli 10% pieniędzy. Obecnie na Uniwersytecie Jagiellońskim z pomocy finansowej a osiągnięcia naukowe korzystało prawie 18% studentów, na Uniwersytecie Pedagogicznym ok.20%. Po wprowadzeniu zmian przewiduje się, że ok. 40% z tych osób nie będzie otrzymywać tego rodzaju pomocy.
Po co nowelizacja?
Wśród studentów panuje opinia, że otrzymanie stypendium rektorskiego będzie trudne, a wykazywanie się dodatkowymi osiągnięciami może mocno kolidować z nauką. Według wielu żaków system stypendialny był dobry i wprowadzanie zmian jest niepotrzebne. „Od dwóch lat pobierałem stypendium naukowe” – mówi Konrad, student 4 roku historii na UJ. – „Te pieniądze pomagały mi w codziennym utrzymaniu. W tym roku akademickim nie wiem jak to będzie. Skoro wysoka średnia może nie wystarczyć to raczej się nie zakwalifikuję. Niestety nie mam na swoim koncie publikacji naukowych, nie działam też w organizacjach studenckich. Na sukcesy sportowe też raczej nie mam szans – dodaje z ironią. W podobnej sytuacji znajdzie się wiele osób, po co więc wprowadzać kontrowersyjne zmiany? Pierwsza przesłanka jest taka, że dotychczasowy niski próg dochodu na jedną osobę, uprawniający do otrzymania stypendium socjalnego, sprawiał, że wiele potrzebujących osób nie mogło tej pomocy otrzymać. Często kilka złotych decydowało o tym, że dany student nie kwalifikuje się do stypendium socjalnego. Nic tu nie zmieniał fakt, że jego rodzina także nie jest w stanie zapewnić mu kontynuacji nauki na wyższej uczelni. Po 1 października pomoc stypendialna ma realnie pomagać w pokryciu kosztów nauki i utrzymania. Kolejnym powodem są nieprawidłowości w dysponowaniu pieniędzmi przeznaczonymi na stypendia. Podobno niektóre uczelnie przyznawały stypendia prawie wszystkim swoim studentom. Nic więc dziwnego, że kwoty wahały się w granicach kilkunastu czy kilkudziesięciu złotych miesięcznie na osobę. Wątpliwe aby tego rodzaju pomoc miała jakikolwiek sens. Warto również zwrócić uwagę na specyfikę różnych kierunków studiów. Niektóre wymagają włożenia dużego wysiłku tylko w trakcie sesji. Na innych konieczna jest systematyczna nauka i ciężka praca przez cały czas. Wprowadzone zmiany pomogą bardziej obiektywnie ocenić rzeczywiste osiągnięcia studenta i zdecydować, czy zasługuje on na pomoc materialną czy nie.
Czy jest się czego bać?
Zarówno minister Barbara Kudrycka jak i przedstawiciele Parlamentu Studentów RP uspokajają, że żadna z potrzebujących osób nie zostanie bez pomocy. „Nie będzie sytuacji, w której naprawdę utalentowani studenci nie uzyskają stypendiów naukowych – dostaną stypendia rektora i na pewno do najlepszych te stypendia trafią. Dziś już na wielu uczelniach stypendium naukowe otrzymuje nie więcej niż 10 procent studentów”. – mówiła minister Kudrycka w rozmowie z Gazetą Prawną. Według pani minister wprowadzone zmiany podniosą rangę otrzymanego stypendium a co za tym idzie także i jego wartość. Także przewodnicząca Parlamentu Studentów RP pani Dominika Kita uważa informacje o likwidacji większości stypendiów za przesadzone. Podkreśla, że pieniądze zabrane z puli stypendiów naukowych zasilą konto pomocy socjalnej. Według niej wprowadzone zmiany nie tylko nie ograniczają studentów ale dają im nowe możliwości. Dotychczas nie otrzymywało się stypendium za prowadzone badania naukowe czy osiągnięcia artystyczne lub sportowe. Po nowelizacji będzie to możliwe. Warto również zaznaczyć, że wszystkie rodzaje stypendiów będą zwolnione z podatku. Może to sprawić, że uczelniami zainteresuje się więcej prywatnych firm czy sponsorów, którzy będą mogli wspomóc finansowo studentów. Takie postępowanie mogłoby zaowocować nawiązywaniem współpracy między uczelniami a firmami, które są przecież potencjalnymi pracodawcami przyszłych absolwentów.
W Internecie pojawiły się głosy, że wprowadzone zmiany zniechęcą większość ludzi do nauki. Studia zaczną być traktowane jak etap, który wystarczy zaliczyć nawet na najsłabszych ocenach, a rynek zaleje fala niedokształconych ludzi z dyplomami uczelni wyższych. Sądząc po tych wypowiedziach można by stwierdzić, że ogromna większość studentów uczy się tylko dla pieniędzy. Oczywiście są one dodatkową motywacją ale czy na pewno jedyną? Można śmiało powiedzieć, że jest wielu pracowitych studentów, którzy poszerzają swoją wiedzę z powodu ambicji i chęci znalezienia dobrej pracy, a przykładanie się do nauki traktują jako inwestycję w swoją przyszłość. Według zapewnień pani minister Kudryckiej takie osoby nadal będą otrzymywać pomoc stypendialną więc wprowadzane zmiany chyba nie są aż tak straszne jak niektórzy sądzą. Czas zweryfikuje czy nowelizacja sprawi, że pieniądze trafią do osób najbardziej potrzebujących. Jednak jej pierwsze sygnały pozwalają nam być dobrej myśli.