Eurostudent

Portal dla studentów - kariera, praktyki, staże, praca, studia, rozrywka, konkursy. Magazyn Eurostudent

Moda na MySpace

Mało kto wie, że popularny i najbardziej dochodowy serwis społecznościowy MySpace był pierwotnie portalem… randkowym.

Spore możliwości, jakie posiadał pierwowzór, zaczęły wykorzystywać zespoły niszowe bez środków na własne strony internetowe. Z czasem do „początkujących” dołączyły gwiazdy ze szczytów radiowych list przebojów. W ten sposób narodziła się ogromna machina, która obecnie ma większy potencjał w kreowaniu gustów muzycznych niż telewizyjne MTV.
 
Swój marsz do sukcesu portal Toma Andersona i Chrisa DeWolfe’a rozpoczął w 2003 r. MySpace jako serwis randkowy wyróżniał się spośród szeregu tego typu stron internetowych: własny profil można było w dużym stopniu dostosować do własnych potrzeb np. pisząc blog czy dodając player do odtwarzania ulubionego utworu. Możliwościami portalu szybko zainteresowały się młode zespoły muzyczne i na stronach randkowych profili zaczęły prezentować własną twórczość. Udostępniały zdjęcia z koncertów, a w blogowych wpisach informowały o kolejnych. Nasilającą się tendencję wśród użytkowników szybko wyłapali autorzy serwisu, stopniowo przekształcając „majspejsa” w największy internetowy serwis muzyczny. Poszerzyli możliwości swojego dzieła, tworząc dwa podstawowe profile. W zależności od potrzeb, użytkownik może stworzyć profil muzyczny bądź blog.
 
Muzyczna spirala
Siłą (dla niektórych – podstawową wadą) portalu jest jego prostota i szablonowość. Odwiedzając profil Justina Timberlake’a czy studenckiego zespołu Nell, nie dostrzeżemy istotnych różnic poza kolorystyką. W profilu muzycznym znajdziemy informacje o twórcy oraz o możliwości skontaktowania się z nim. Zawsze dostępne są cztery utwory i slajd ze zdjęciami. Dzięki odnośnikowi „Videos” możemy obejrzeć klipy artysty oraz – najważniejsze dla fanów – daty i miejsca kolejnych koncertów. Drugi typ profilu, blog, jest pozostałością po randkowym poprzedniku. – Blog na „majspejsie” jest lepszy niż „tradycyjny”, ponieważ w dowolnej chwili możesz go dostosować do panującego nastroju – opowiada Kasia, studentka politologii Uniwersytetu Śląskiego, właścicielka profilu „kate_wh”. – Można umieszczać piosenki pod każdą notką. Jest większa swoboda wypowiedzi. Obecnie MySpace działa głównie dla profili muzycznych, ale prawdą jest, że bez „zwykłych” blogowych użytkowników ci pierwsi nie mogliby zaistnieć.
Dla rozpoczynających swoją karierę zespołów muzycznych jedną z istotniejszych części ich strony w serwisie stanowi „Friend Space”. Jest to lista przyjaciół artysty, gdzie dodawani są użytkownicy, którzy wcześniej wyrazili na to chęć. Dzięki temu na stronie bloga fana lub zaprzyjaźnionego zespołu pojawia się analogiczny wpis. W ten sposób rozpowszechniana jest wiedza o konkretnym zespole. Wygląda to mniej więcej tak, jak rozrastające się drzewo.
 
Drzewko szczęścia
Najpopularniejsza historia sukcesu w branży muzycznej, osiągniętego dzięki MySpace, należy do brytyjskiej formacji rockowej Arctic Monkeys. Założyciele grupy zaprezentowali na swoim „majspejsie” wszystkie utwory, a „drzewko informacyjne” rozrosło się tak bardzo, że Arctic Monkeys podpisali profesjonalny kontrakt z wytwórnią płyt. Sukces był oszołamiający. W 2005 r. zespół dostał się na listy przebojów, a w następnym ich album stał się najlepiej sprzedawanym debiutanckim albumem w historii brytyjskiego rynku muzycznego!
 
Akademicka przestrzeń
Na naszym rodzimym rynku do tak spektakularnego debiutu jeszcze nie doszło. Niemniej w wirtualną przestrzeń amerykańskiego portalu coraz większym strumieniem wlewa się polska muzyka. Przykładem może być indie rockowa grupa Nell, złożona w części ze studentów, którą od pewnego czasu można słuchać w sieci. – Czułem już od dłuższego czasu, że MySpace urośnie do czegoś ważnego, ale dopiero niedawno zdecydowaliśmy się stworzyć swój profil – mówi Bartek Księżyk, wokalista zespołu. Do założenia własnego „majspejsa” (www.myspace.com/nellart) namówił ich Piotr Stelmach, prowadzący „Offensywę” w radiowej Trójce. Nie trzeba było długo czekać na efekty. – Jedna z naszych fanek zapytała na „majspejsie” krakowskiego klubu B-side, jak wygląda sprawa z załatwieniem koncertu i poleciła Nell. Menedżer klubu odezwał się do nas za pośrednictwem MySpace i dzięki temu umówiliśmy się na koncert – potwierdza Bartek. Swój profil na MySpace posiada także znana warszawska grupa The Car Is on Fire (www.myspace.com/thecarisonfirespace): przejęli go oni od swojej fanki i prowadzą do dziś. Debiutancki album TCIOF zebrał bardzo wiele pochlebnych recenzji, a podpisanie kontraktu z zespołem przez wytwórnię EMI zostało określone przez „Przekrój” mianem „najlepszej decyzji całego polskiego przemysłu fonograficznego ostatnich lat”. Chociaż do amerykańskiego serwisu muzycy The Car Is on Fire podchodzą z dużym dystansem, również oni są dowodem na skuteczność tego sposobu promocji. – Dostaliśmy propozycję zagrania w Nowym Jorku – opowiada pokrótce Kuba Czubak, basista zespołu i student warszawskiego ASP. – Zgłaszają się do nas ludzie, którzy chcą kupić, a nawet sprzedawać naszą płytę przez Internet.
 
Łyżka dziegciu
Pod koniec zeszłego roku do sądu w USA wpłynął pozew przeciwko MySpace za naruszenie praw autorskich. Prawnicy reprezentujący koncern Universal Media Music zarzucają serwisowi, że ten bezprawnie dysponuje wideoklipami muzyków koncernu np. Jay-Z. Właściciele serwisu bronią się, że kontrowersyjne pliki należą do użytkowników, a nie do ich firmy.             Kolejnym problemem MySpace jest instrumentalne wykorzystywanie portalu przed pedofilów. W ten sposób zwabiają swoje ofiary. W trakcie jest kilka procesów, które mają podobne tło. Administratorzy portalu już zastosowali obostrzenia. Żadna osoba dorosła nie może skontaktować się z użytkownikiem poniżej 18. roku życia. Ofiarą możliwości portalu padł również Brian Molko, wokalista Placebo. Jeden z jego fanów, podszywając się pod artystę, prowadził bloga i korespondował z sympatykami zespołu. Całą sprawę Molko sprostował w filmie wideo umieszczonym na „majspejsie” jego fan-clubu. Paradoksalnie dużym problemem dla administratorów portalu okazała się rosnąca ilość użytkowników. Z zasobów MySpace korzysta obecnie ponad 100 mln zarejestrowanych (!) użytkowników, a dziennie przybywa tysiące nowych. Odtwarzacze muzyki, wideo i inne operacje są przyczyną przeciążeń systemu.
 
Darmowa promocja dla wszystkich
Ciekawym zjawiskiem, które coraz bardziej się nasila, jest wykorzystywanie profili muzycznych do innych celów. Z amerykańskiego podwórka wart zauważenia jest profil modnego, również u nas, serialu Prison Break: Skazany na śmierć. Profil muzyczny do własnych celów wykorzystują również kluby muzyczne. Na playerze odtwarzają np. utwór zespołu, który będzie koncertował w najbliższym czasie; dostępne są listy kolejnych koncertów oraz zdjęcia. Sporo swoich „majspejsów” mają festiwale oraz gazety o tematyce muzycznej, które reklamują się w ten sposób wśród szerszej społeczności internautów. Nierzadko przeszukując zawartość MySpace, natrafić można na profile modelek. Młoda fotomodelka Agnieszka Pyla na swojej stronie prezentuje zdjęcia z sesji. Nie jest to typowy blog, ponieważ nie prowadzi wpisów.
 
MySpace wpisuje się w obecną popularność serwisów społecznościowych takich jak YouTube czy Wikipedia. Na pewno nie jest to chwilowa tendencja, bo liczba odwiedzających stronę i wartość całej firmy wzrasta. Zagrożeniem dla idei „muzycznego” MySpace może okazać się jego… multifunkcjonalność. Już teraz zawartość serwisu jest trudna do ogarnięcia zarówno przez użytkowników, jak i przez jego twórców.
 
Adam Sierak