Eurostudent

Portal dla studentów - kariera, praktyki, staże, praca, studia, rozrywka, konkursy. Magazyn Eurostudent

PORADNIK: Miej gest

Wyjeżdżając na wakacje, odwiedzamy coraz bardziej egzotyczne rejony. Przyciąga nas inna kultura, zwyczaje, ludzie. Czy jednak jesteśmy przygotowani na spotkania z nieznanym? Czy nieznajomość lokalnych realiów nie jest problemem?

Zdarza się, że przebywając w obcym kraju, nie umiemy się z nikim dogadać. I nie chodzi tu o nikłą znajomość angielskiego – naszą czy tubylców. Czasem, pomimo pozorów zgodności, czujemy się nieswojo. Przyczyną takiej sytuacji mogą być kulturowe nieporozumienia. Żyjąc w coraz bardziej zuniformizowanej rzeczywistości, nie zdajemy sobie bowiem sprawy z wielu dzielących ludzi różnic. Nie wiemy, że nie wszystkie zachowania są uniwersalne. Przyjęta przez Polaków kultura euroatlantycka nie jest przecież jedyną na świecie. Zresztą, już w jej obrębie występuje wiele regionalnych „odchyleń”. Okazuje się, że te same gesty czy słowa w różnych częściach świata, a nawet Europy, znaczą coś zupełnie innego.

Tak to nie
Najzabawniejsze są sytuacje, w których jesteśmy pewni, że nawet bez znajomości języka porozumiemy się bez problemów. Kamil spędził kilka dni w Pradze. – Polski i czeski należą do tej samej rodziny języków, wszystko można zrozumieć z kontekstu – twierdził wcześniej. Po powrocie do domu nie bronił już tak zaciekle swojej tezy. – Poprosiłem nowopoznaną koleżankę, by poszła ze mną „poszukać pewnego miejsca”. Gdy zobaczyłem jej minę, od razu wiedziałem, że popełniłem faux pas. Dopiero później dowiedziałem się, jak niedwuznacznie w jej odczuciu zabrzmiała moja propozycja… – tłumaczy z lekkim zażenowaniem. Czasem nie pomaga nawet poznanie lokalnych obyczajów. – Wakacje spędzałam w Bułgarii. Jadąc tam, wiedziałam, że Bułgarzy zgadzając się z kimś, kręcą głową w taki sposób jak Polacy, gdy komuś odmawiają – mówi Kinga. – Żeby uniknąć problemów komunikacyjnych, postanowiłam się dostosować do miejscowych zwyczajów. Nie przewidziała tylko jednego. – W miejscach turystycznych obsługa już dawno przyjęła zachodni sposób potakiwania, więc „tak” znowu znaczyło „tak”, a „nie” wyrażało „nie” – przyznaje ze śmiechem.
 
Prosty czyli prawy
Gdy podróżujemy po obcych krajach, zdarza się, że gubimy drogę. Gdy mapy okazują się niezbyt precyzyjne, nie pozostaje nic innego jak poprosić o pomoc miejscowych. – Podczas jednej z wakacyjnych wycieczek zgubiliśmy się na chorwackim pustkowiu. Ponieważ dialekt w tych okolicach bardzo przypominał czeski, stwierdziliśmy, że zapytamy o drogę przechodzącego Chorwata – opowiada Marcin. – Strasznie zdziwiliśmy się, gdy mówiąc, że mamy jechać w prawo, ręką pokazywał na wprost. Dopiero później okazało się, że pravy znaczy tam „prosty”. Jeszcze długo błądziliśmy w poszukiwaniu celu naszej podróży.
 
Zwycięstwo?
To, że takie same słowa w różnych językach mogą mieć odmienne znaczenia, jest oczywistością. W przypadku komunikacji niewerbalnej nie wszystko jest już jednak takie jasne. Na przykład kciuk uniesiony w górę, czyli popularny sposób „łapania stopa” lub pokazywania, że wszystko w porządku, że jest ok. Tak jest w Polsce. A w Grecji? Jakże zdziwi się jadący samochodem tubylec, kiedy zobaczy stojącego przy drodze turystę, dającego mu do zrozumienia, by… się wypchał. Albo spopularyzowana przez Winstona Churchilla, a w Polsce przez Lecha Wałęsę, wiktoria. Dłoń ułożona na kształt litery V kojarzy nam się jednoznacznie. Tymczasem w Wielkiej Brytanii czy Australii należy gest ten stosować z dużą ostrożnością. Faktycznie, oznacza on zwycięstwo, ale tylko wtedy, gdy wnętrze dłoni skierowane jest w stronę patrzących. Jeśli jednak widać jej grzbiet – wyraża taką samą obelgę jak wysunięty środkowy palec… O konsekwencjach takich „pomyłek” przekonał się podczas pobytu w Australii George Bush Senior. Tamtejsze gazety więcej czasu poświeciły jego wpadce niż przebiegowi samej wizyty. Kolejny przykład? Gdy w Polsce łączymy w okrąg palec wskazujący i kciuk, pokazujemy, że coś się nam podoba, że jest super. Taki sam gest we Francji, Belgii czy Tunezji oznacza to samo, co w trakcie przesłuchiwania przez komisję śledczą powiedział ówczesny premier Miller do posła Ziobry. Żeby było zabawniej, gest ten ma jeszcze jedno znaczenie. W Japonii jest synonimem pieniędzy!
 
Ładna czy szalona
Co może pomyśleć dziewczyna, widząc przed sobą chłopaka przyciskającego wyprostowany palec wskazujący do policzka? Otóż, w zależności od kraju, w którym przebywa, ma kilka możliwości. W Polsce stwierdzi pewnie, że chłopak zachowuje się co najmniej dziwnie. We Francji dowie się, że chciała go oszukać. W Niemczech, że jest nie w pełni władz umysłowych. We Włoszech natomiast będzie to wyraz uwielbienia. W ten sposób wyraża się tam, że kobieta jest wspaniała…
 
Na powitanie
Zdarza się, że poznani na wakacjach ludzie zapraszają nas na obiad czy kolację. Takie towarzyskie spotkania również mogą być przyczyną niefortunnych nieporozumień. Jak się przywitać? Podać rękę? Przyjacielsko przytulić? A może pocałować w policzek? W Korei nawet przyjaciele nie obejmują się na powitanie. We Francji natomiast normą jest całowanie w policzek. Pytanie tylko: ile razy? – Będąc na wymianie poznałam wielu nowych ludzi. Wszyscy byli bardzo otwarci, wręcz wylewni. Tradycyjnym powitaniem jest całowanie w policzek. Tylko że oni całują się w oba policzki, a w Polsce, jeśli w ogóle taki zwyczaj jest praktykowany, to tylko w jeden. Na początku dochodziło więc do małych nieporozumień, gdy po jednym całusie po prostu odwracałam głowę i nowopoznane osoby całowały powietrze – śmieje się Basia.
 
Trudne posiłki
Gafy czają się wszędzie, szczególnie podczas posiłków. Jeśli dostąpiłeś zaszczytu zaproszenia do domu w krajach azjatyckich – warto przyswoić sobie tamtejszy savoir vivre. Okazuje się, że europejskie zwyczaje nijak się mają do tamtejszych uwarunkowań. W Chinach normą są siorbanie, chrząkanie czy bekanie. Absolutnie wskazane jest również nie zjedzenie ostatniego dania. Zostawienie pustego talerza oznacza bowiem, że gospodarze przygotowali za mało potraw, że goście wyjdą z ich domu głodni. Dokładnie na odwrót jest w Japonii. Tam należy zjeść wszystko, do ostatniego kęsa. Jeśli część posiłku zostanie nietknięta pani domu będzie przekonana, że źle gotuje.
Będąc na południu Chorwacji, mieszkałem u rodowitego Chorwata – opowiada Marcin. – Gospodarz był bardzo otwarty, głośny, typowy południowiec. Kiedyś postanowiliśmy zorganizować dużą, międzynarodową kolację. Byli Czesi, Polacy, no i oczywiście Chorwaci. Zakrapiany domowym winem posiłek trwał dobrych kilka godzin. Gdy następnego dnia zapytałem gospodarza, czy smakowało mu jedzenie, powiedział, że nie. Dlaczego? Bo… nie podaliśmy chleba. A bez chleba posiłek się nie liczy. Stół był pełen egzotycznych przysmaków, a jemu brakowało zwykłego chleba…
Jeśli nie lubisz długo przesiadywać przy stole, nie przyjmuj zaproszenia na obiad we Francji. Tam nie można liczyć na szybki posiłek. – Jeśli zdarzyło mi się jeść z rodowitymi Francuzami, miałem pół dnia z głowy. Te wszystkie przystawki, aperitify, kilka razy zmieniane nakrycia. Obiad trwający kilka godzin jest tam normą. Zastanawiam się skąd oni mają na to wszystko czas – kwituje mieszkający przez rok w Paryżu Krzysiek.
 
Blisko, coraz bliżej
Kłopoty możemy na siebie ściągnąć, nawet stojąc w kolejce po bilety. Zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego np. większość Greków czy Włochów zachowuje się, jakby znali cię od lat? Jak wynika z badań, człowiek, by czuć się komfortowo, wyznacza wokół siebie przestrzeń prywatną. Jest to dystans w stosunku do innych, jakiego osoba potrzebuje do pełnej swobody. Wtargnięcie w ten obszar powoduje, że traci poczucie bezpieczeństwa. W odpowiedzi wycofuje się lub wręcz przeciwnie – atakuje. Do wielu nieporozumień dochodzi właśnie dlatego, że ludzie z różnych kręgów kulturowych mają inne wyobrażenia o wspomnianych strefach. Dla Europejczyka optymalna odległość między rozmówcami wynosi ok. 90 cm, czyli długość wyciągniętej ręki. Dla Latynosów jest ona krótsza o 15–20 cm, a więc o długość dłoni. Być może stąd tyle nieporozumień między przedstawicielami różnych narodowości. Polka rozmawiająca z Hiszpanem czy Brazylijczykiem ma przekonanie o jego nachalności. Mężczyzna z kolei ma wrażenie, że jest trzymany na dystans…
 
To, co dla nas jest codziennym zachowaniem, w innych państwach może wywołać niepokój. Wynikające z tego nieporozumienia mogą stać się przyczyną wakacyjnych anegdot. Czasami jednak doprowadzają do niczym nieuzasadnionych konfliktów. A tak niewiele trzeba, by ich uniknąć. Wystarczy poznać kulturowe uwarunkowania krajów, które chcemy odwiedzić. Tylko tyle i… aż tyle.