Eurostudent

Portal dla studentów - kariera, praktyki, staże, praca, studia, rozrywka, konkursy. Magazyn Eurostudent

Walentynki w akademiku

Zaraz, zaraz dzisiaj są walentynki! Jak podają badania, aż 56% Polaków zamierza ten dzień spędzać w wyjątkowy sposób.

O 7:00 rano… a właściwie gdzieś około 10:00 rozpoczyna się zwykły studencki dzień. Jest w nim jednak coś niezwykłego. Na korytarzu akademika pojawiają się dziwnie zachowujący się ludzie – chłopak z koszem piknikowym (w środku zimy!), dziewczyna wyglądająca bardziej jak chodzący prezent czy też chłopak z czterolistną koniczynką w doniczce.
 
Zaraz, zaraz dzisiaj są walentynki! Jak podają badania (Gemius 2007), aż 56% Polaków zamierza ten dzień spędzać w wyjątkowy sposób. 42% pań i 42% panów kupi ukochanej osobie prezent, a – odpowiednio – 26% i 21% ankietowanych myśli o kolacji bądź wizycie w kawiarni. Tak wyglądają statystyki. My spróbujmy spędzić ten dzień w wyjątkowy – studencki sposób. Zróbmy razem z naszą ukochaną osobą to, na co w ciągu całego zwykłego akademikowego roku nie mamy czasu.
 
Śniadanie po włosku
Dzień rozpocznijmy w taki sposób, jak romantyczni Włosi – od śniadania oczywiście po włosku. Czym ono różni się od zwykłego studenckiego? Po pierwsze, nie jest jedzone w pośpiechu i przed 8:00. Po drugie, trwa długo i jest słodkie (w walentynki wszystko powinno być słodkie – od jedzenia po słówka). Zatem zróbmy sobie leniwy studencki poranek. A tak na marginesie: szkoda, że nie mieszkamy we włoskiej Terni. W tym miasteczku, gdzie święty Walenty był biskupem, 14 lutego jest dniem wolnym od pracy!
Wracając do studenckiej rzeczywistości… Zatem pobudka o 10:00. To już brzmi dobrze. I śniadanie, ale nie takie zwykłe. Zaplanujmy coś super. Kupmy/pożyczmy kosz piknikowy i wypełnijmy go słodkimi rogalikami z czekoladą (to afrodyzjak), dżemem, słodkim serem i oczywiście przygotujmy bardzo mocną (by się dobudzić) kawę espresso lub cappuccino (ale pamiętajmy, że cappuccino nie podaje się po godzinie 11:00). Takie śniadanie możemy urozmaicić wspomnieniami wakacyjnego wypadu do Włoch lub, co bardziej ekscytujące, zaplanować tegoroczne włoskie wakacje we dwoje. Nie polecamy natomiast „sprawdzonych” sposobów na miłosne dania: Don Juan zjadał na śniadanie omlet z 10 jaj przyprawiony ogromną ilością ziół, Casanova 50 ostryg, a Madame Pompadour piła sok z marchwi w ogromnych ilościach – to wszystko podobno dawało im siłę (i chęci) na miłosne igraszki.
I jeszcze jedno. Zanurzając się w romantycznym nastroju, zupełnie zapomnieliśmy o naszych współlokatorach!… I na to jest sposób. Aby mieć pokój dla siebie, możemy liczyć, że nasz współlokator pójdzie na wykład (nie mieszkamy przecież we wspomnianej Terni) lub obiecajmy mu np. bilety do kina – takie małe przekupstwo, chociaż trochę kosztowne, zawsze działa.
 
Filmowe przedpołudnie
Po śniadaniu (czyli właściwie już po południu) pora poszukać innego samotnego miejsca. W akademiku robi się tłoczno i współlokatorzy już wrócili. Może zatem warto wybrać się do kina? Wieczorem będą tam zakochane tłumy z wielkimi czerwonymi różami – brrrr! A przed południem niemal pusta sala. Marzenie każdego sympatyka kina i… zakochanych par. Walentynkowy repertuar jest w tym roku bogaty: możemy wybrać film Jeszcze raz, PS Kocham cię czy też Lejdis – to o miłości lub coś zabawnego – Rezerwat albo Butelki zwrotne. Jeżeli studiujemy w Warszawie, Poznaniu lub Wrocławiu, możemy wybrać się także na Era Love – festiwal filmów o miłości (chociaż tu może być tłoczno). Zresztą przedpołudniowe atrakcje dopasujmy do naszych zainteresowań: galeria, muzeum sztuki współczesnej, wystawa, na którą od dawna czekaliśmy. Szkoda, że polski minister kultury nie wpadł na taki sam pomysł jak włoski: ogłosił, że w walentynki każda para (także homoseksualna – co wywołało zamieszanie) może wejść do wszystkich muzeów kupując jeden bilet.
 
Na zawsze razem
Późne popołudnie to czas na umocnienie więzi, a może utrwalenie miłości w bardziej materialnej formie. Dobrym sposobem będzie wspólna sesja zdjęciowa, pozowanie do szkicu lub wspólnej rzeźby (pomocni mogą być studenci z ASP), napisanie wspólnego wiersza, założenie wspólnego (foto)bloga albo przygotowanie odcisków dłoni do ramki, którą postawimy w swoim pokoju. Te niezwykłe drobiazgi będą nam przypominać o ukochanej osobie.
A co z prezentem? Jak podają badania (Gemius 2007) mężczyźni obdarują ukochaną przede wszystkim słodyczami (34%), maskotkami (29%) oraz biżuterią (29%). Kobiety podarują odzież i bieliznę (27%), słodycze (25%) i kosmetyki (12%). Zarówno 24% kobiet, jak i mężczyzn wybierze perfumy. Spróbujmy wyróżnić się z tłumu. Wprawdzie nie będzie nas stać na zakup czegoś w guście najdroższej na świecie walentynki (Arystoteles Onasis ofiarował Marii Callas walentynkę ze złota, wysadzaną diamentami i szmaragdami), ale już np. nasiona czterolistnej koniczynki, którą razem posadzimy, mogą okazać się jednym z niekonwencjonalnych pomysłów. A jeżeli chcemy być bliżej ukochanej osoby nie tylko w dzień, podarujmy mu (jej)… poduszkę z naszym zdjęciem. Możemy także – tak jak Włosi – podarować odzież w kolorze czerwonym. A jeśli koniecznie chcemy wysłać walentynkę, to wybierzmy jakąś niespotykaną formę np. w formie ciekawego filmiku z naszymi życzeniami (np. www.hypermedia.pl).
 
Słodkie zabawy
Walentynkowy dzień płynie szybko. Jeszcze tylko krótka wizyta na uczelni (ach te obowiązkowe ćwiczenia) i pora na romantyczny wieczór. Oczywiście kolacja w maleńkiej knajpce – koniecznie w takiej, gdzie zostało przygotowane specjalne walentynkowo-afrodyzjakowe menu (np. szparagi), owoce morza, kaczka z gruszką, truskawki z zielonym pieprzem i dobre wino. Z roku na rok oferta takich miejsc jest coraz bogatsza. Wszystko, co dobre… nie musi się skończyć. Współlokator w kinie (przekupiony) – można więc wracać do akademika i kontynuować walentynkową zabawę. I tutaj warto zadbać o coś niekonwencjonalnego, choćby o miłosne gry np. Czekolada czy też Kochankowie. Gra Czekolada to coś jak body painting, czyli malowanie ciała, w tym przypadku czekoladą. Za pomocą dwóch kostek, cztero- i dwunastościennej, losujemy, które z nas i w jakim miejscu zostanie pomalowane (w zestawie specjalna czekolada, pędzelek i szablony). Nie wolno uszkodzić malowideł, tworząc nowe; przegrywa ten, kto pierwszy zniszczy malowidła na swoim ciele. Co jest nagrodą? Jak piszą twórcy gry: „zwycięzca zlizuje swoje dzieło ze skóry przegranego – a następnie wydaje komendy, w jakiej kolejności sam chce być „umyty”. Ciekawym pomysłem na radosne zakończenie walentynek może być gra Kochankowie. Piszemy na specjalnym serduszku swoje życzenie, które może zrealizować tylko zwycięzca gry. Zasady są proste: rzucamy kostkami, ciągniemy specjalne karty, postępując zgodnie z wytycznymi, i zbieramy serduszka. Zwycięża ta osoba, która zbierze ich 14 – później może spełnić swoje miłosne życzenie. Kto wie, jak zakończy się ten walentynkowy wieczór?
 
(gmj)